Aleksandra Lisowska po OWM: „Poprawiłam życiówkę o 7 minut i to jest kosmos!”

 

Aleksandra Lisowska po OWM: „Poprawiłam życiówkę o 7 minut i to jest kosmos!”


Opublikowane w wt., 24/04/2018 - 08:45

Kilka kilometrów przed metą 6. ORLEN Warsaw Marathon wydawało się, że Aleksandra Lisowska uzyska minimum na zbliżające się Mistrzostwa Europy w Berlinie. Czekający za metą dziennikarze szybko sprawdzali kim jest i czego dokonała do tej pory ta sympatyczna biegaczka. Ostatecznie zawodniczka z Braniewa uzyskała rezultat 2:33:12, rozmijając się ze wskaźnikiem PZLA o 42 sekundy. Ale… Aleksandra poprawiła rekord życiowy w maratonie o blisko 7 minut!

Zmiażdżyła Pani swój poprzedni rekord życiowy (2:40:12, Ottawa 2017)... Jak to wyglądało z perspektywy trasy?

Aleksandra Lisowska: Do 35. kilometra biegło mi się rewelacyjnie! Nie czułam w ogóle tych prędkości. Czasami patrzyłam na zegarek i nawet nie dowierzałam wskazaniom. Trochę czekałam, kiedy będzie ta mityczna ściana. Spotkałam ją właśnie na 35. kilometrze. Wtedy akurat zszedł Kuba Nowak, który prowadził nam bieg. Iza Trzaskalska ruszyła, a ja zostałam sama. Stwierdziłam jednak, że mimo kryzysu dam radę pokonać te 7 km, skoro już tyle dystansu za mną. Jestem bardzo szczęśliwa i nie mam na co narzekać. Faktycznie do minimum zabrakło niewiele, ale to, że poprawiłam życiówkę o 7 minut to już jest kosmos!

Gdyby nie warunki pogodowe, szczególnie wiatr, udałoby się uzyskać minimum na ME?

Trudno teraz gdybać. Uważam, że jak jest forma, to powinno się biec bez względu na warunki. My miałyśmy ułatwione zadanie, bo prowadził nas kolega i odwalił kawał dobrej roboty. Wiele osób narzekało właśnie na wiatr, ale Kuba nas osłaniał. Mówił też, żeby schodzić na prawo lub na lewo. Jedyną przeszkodą, którą zapamiętałam z trasy, był ten podbieg na Stare Miasto, w okolicach 5. kilometra. Ten fragment trochę dał mi się we znaki. Później było już rewelacyjnie. Czasami nawet biegliśmy trochę za szybko, ale jakoś tego nie czułam.

Już podczas przygotowań wiedziała pani, że chce pani atakować wskaźnik (2:32:30 – red)?

Patrząc z boku ktoś może powiedzieć, że to była szaleńcza próba ataku - z 2h40 na 2h32. Jednak osoby które mnie znają, wiedzą, że stać mnie na taki rezultat. Wcześniej nie trenowałam tak jak teraz.

Co to znaczy?

Brakowało mi systematyczności. Po drugie przestałam bać się tego dystansu. Pierwsze moje maratony to były takie biegi zapobiegawcze. Każdy mnie straszył ścianą. Teraz mam już jakieś doświadczenie. Przebiegłam cztery maratony i wiem już czym to pachnie. Jakiś czas temu myślałam, że wynik 2:32:30 jest czymś zupełnie poza moim zasięgiem. Teraz wiem, że mało mi brakuje i stać mnie na szybkie bieganie. Mam nadzieje, że kolejny start będzie jeszcze szybszy.

To kiedy kolejny maraton, kolejny bieg?

W planach mam start w Wojskowych Mistrzostwach Świata, które odbędą się w listopadzie w Libanie. Jestem żołnierzem i reprezentowaniu kraju na takich imprezach to mój obowiązek, ale też zaszczyt. W następny weekend w Łomży odbywają się Mistrzostwa Polski na 10 000 m. Chciałabym tam poprawić swój rekord życiowy (35:46.69 z 2012 roku). O kolejnych biegach jeszcze z trenerem Jackiem Wośkiem nie rozmawialiśmy, bo pewnie się nie spodziewał, że tak pobiegnę (śmiech).

Ma pani na koncie brązowe medale mistrzostw Polski w półmaratonie, medale Wojskowych Mistrzostw Świata oraz krążki wywalczone na bieżni w młodszych kategoriach wiekowych. Podczas ORLEN Warsaw Marathon pani bieganie nabrało rozpędu?

Zawsze twierdziłam, że nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. To może być początek jakiejś kariery, uzyskiwania lepszych wyników. Wiem, że będę startowała w maratonach, bo pokazałam że jestem w stanie to robić. Swoje przygotowania do tego sezonu rozpoczęłam dopiero 15 lutego. Trener już się śmiał co by było, gdybym zaczęła wcześniej. Biegam z dużego kilometraża, wcześniej jakoś tych kilometrów było mniej. Ale takie zajęcia mi odpowiadają. Jestem pracusiem. Wiem jednak, że czasem trzeba zrobić mocny trening, a czasem też odpocząć. Z trenerem pracujemy dwa lata i on coraz lepiej mnie poznaje. Wydaje mi się, że będzie tylko lepiej.

 

Wśród pań tylko Karolina Nadolska i Izabela Trzaskalska wypełniły wśród kobiet wskaźnik na Mistrzostwa Europy. Czy jest jakaś szansa, żeby pani też otrzymała szanse startu w Berlinie?

Z tego co wiem Karolina Jarzyńska nie jest zainteresowana startem w Berlinie. Zostaje więc tylko Iza Trzaskalska. Ja na pewno chciałabym pojechać na mistrzostwa. Ostatni raz startowałam na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w Ostrawie w 2011, w biegu na 3000 m z przeszkodami. Chciałabym przypomnieć sobie jak to jest brać udział w takiej ważnej imprezie. Tam na pewno powalczyłabym o nowy rekord życiowy, bo słyszałam że w Berlinie będzie szybsza trasa niż w Warszawie.

Rozmawiał Robert Zakrzewski


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce