Na Agrykoli ruszył Warsaw Track Cup. "Esencja biegania" [ZDJĘCIA]
Opublikowane w pt., 09/05/2014 - 23:16
W piątkowy wieczór na stadionie Agrykoli rozpoczął się cykl zawodów Warsaw Track Cup. Uczestnicy imprezy przez chwilę mogli poczuć się jak bohaterowie Diamentowej Ligi (która nomen omen rozgrywana była w tej samej chwili) czy World Challenge.
Stadion lekkoatletyczny, tartanowa bieżnia oraz zapalone jupitery to nie jest typowy anturaż, który znają uczestnicy biegów ulicznych. Bo mimo, że moda na bieganie przybiera na sile, wzrostu popularności samą lekkoatletyką nie widać. Uczestnicy biegów ulicznych na ogół nie chcą startować na krótkich dystansach. Równie sporadycznie oglądają królową sportu.
Mimo wszystko organizatorzy Warsaw Track Cup, czyli znani biegacze Mariusz Giżyński oraz Jakub Wiśniewski, ruszyli w krucjatę przeciwko takiemu stanowi rzeczy.
– Ponieważ jesteśmy przyjaciółmi z bieżni, postanowiliśmy zaszczepić te fajne doświadczenia biegania w kółko również u biegaczy ulicznych. Obserwujemy nawał imprez ulicznych, są biegi tyłem, przodem, przez przeszkody, w błocie, po górach lub w parkach. Wszystko jest oczywiście bardzo ciekawe, ale gdzieś uciekło to co jest esencją biegania, czyli szybkość – tłumaczył nam Jakub Wiśniewski. – Biec długo to mogła moja świętej pamięci Babcia do Częstochowy. Do sprawdzenia względnej szybkości służą dystanse pośrednie. Dlatego tutaj mamy biegi na odległościach rozgrywanych podczas prawdziwych mityngów. Taki też jest klimat tej imprezy – wyjaśniał biegacz.
– Widzimy ten brak zainteresowania lekkoatletyką. Być może jest to kwestia śledzenie w telewizji przez półtorej godziny czegoś, czego za bardzo nie rozumiemy, nie znamy zasad i jest to po prostu trudne w odbiorze. Jednak są to bardzo wymierne rzeczy. Wszystko opiera się na tym kto skoczy dalej i kto pobiegnie szybciej. Mimo, że dziś pewnie większość osób nie będzie wiedziało, że zaczyna się Diamentowa Liga, to postaramy się zmienić i informować o wynikach. Staramy się edukować biegaczy ile wynosi rekord świata na danym dystansie, w jakim tempie trzeba biec. Mamy nadzieję, że ludzie stąd wychodzą zadowoleni – opowiadał Jakub Wiśniewski.
W imprezie wzięło udział około 300 uczestników. Na Agrykolę dotarli najtrwalsi, którzy nie przestraszyli padającego przed imprezą deszczu. Na szczęście na czas zawodów deszcz ustał.
Premierową konkurencją był bieg na 3000m. Pierwsza seria wystartowała o godzinie 19:00. Klimat imprezy z minuty na minutę robił się coraz ciekawszy. Gdy zapadł zmierzch i zapaliły się jupitery, można było poczuć się jak na mityngu z prawdziwego zdarzenia.
Atmosferę podkręcał żywiołowy doping kibiców dochodzący z pobliskiego stadionu Legii, gdzie toczył się mecz Ekstraklasy.
W trzeciej serii biegów w roli pacemekera, prowadzącego na czas 12 minut, pojawił się Emil Dobrowolski. Bieg oczywiście zwyciężyli inni uczestnicy serii, jednak Ci, którzy biegli za wicemistrzem Polski w maratonie, byli mu wdzięczni za pomoc w osiągnięciu dobrego wyniku. Przyznawali także, że był to dla nich jeden z pierwszych tak szybkich biegów na tak krótkim dystansie. W ostatniej serii pobiegł sam Mariusz Giżyński.
W piątek na Agrykoli można było spotkać wielu znakomitych zawodników, jak choćby Piotra Łobodzińskiego, czyli zdobywcę Pucharu Świata w Biegach po Schodach, czy triumfatora zBiegiemNatury Warszawa Rafała Rusiniaka, który startował w sztafecie. A także rzeszę amatorów, zachwyconych możliwością biegania na bieżni w grupie. Wybierać można było spośród czterech konkurencji – 1000, 1500 oraz 3000m, a także sztafety 4x400m. Podczas zawodów można było także bezpłatnie testować buty startowe i przeprowadzić wideoanalizę biegu.
Kolejne zawody w ramach cyklu odbędą się 7 czerwca, następne we wrześniu i w październiku. Trzeba wziąć udział w co najmniej trzech mityngach i ukończyć trzy różne dystanse, by otrzymać medal oraz zawalczyć o nagrody.
Wyniki na stronie cyklu: http://www.warsawtrackcup.pl
RZ
