Nieoczekiwana zmiana miejsc. GP Warszawy już po wakacjach

 

Nieoczekiwana zmiana miejsc. GP Warszawy już po wakacjach


Opublikowane w sob., 22/09/2018 - 20:27

Trzynaście lat - tyle trwa przygoda z bieganiem Sebastiana Polaka, zwycięzcy wielu zawodów rozgrywanych w Warszawie. W tym czasie nigdy nie udało mu się pokonać Artura Jabłońskiego. Aż do dzisiaj.

Po wakacyjnej przerwie, trwającej od końca kwietnia, do biegowego kalendarza wróciło Grand Prix Warszawy. Zawody w Lesie Kabackim odbyły się w prawdziwie jesiennych warunkach, chociaż jeszcze w piątek termometry wskazywały 28 stopni. Wystarczyła jedna noc, by zmienił się krajobraz za oknami i temperatura spadła o ponad dziesięć kresek.

Taka aura odpowiadała jednak biegaczom, którzy najwyraźniej mają już dość biegania w upale. Jak usłyszeliśmy, liczą nawet na większe ochłodzenie. – Warunki były super, chociaż wolałbym temperaturę około 10 stopni. Wtedy byłoby idealnie. Bardzo lubię też biegać zimą. Jakoś tego szybkiego przeskoku temperatury nie odczułem, może dlatego, że wczoraj i tak byłem praktycznie cały dzień w pracy – mówił Artur Gronczewski, jeden z uczestników cyklu, który w przyszły weekend wystartuje w 40. PZU Maratonie Warszawskim.

Tradycyjnie biegacze mieli do pokonania przełajową trasę liczącą 10 km. Na początek ruszyła grupa mieszana, czyli panie, a także panowie, którzy na pokonanie dystansu potrzebowali więcej niż 60 minut. Blisko 10 minut później ziemia zadudniła mocniej: to wystartowała zasadnicza grupa męska.

Jako pierwsza metę przekroczyła Marta Kaźmierczak. Dwukrotna zwyciężczyni Biegu 7 Dolin-34 km na Festiwalu Biegowym w Krynicy nie dała się dogonić nie tylko rywalkom, ale także panom. Pokonanie dystansu zajęło jej 39:07 min.

– Nie czuję już zmęczenia po Festiwalu Biegowym. W Krynicy było fantastycznie, ale nie miałam czasu na świętowanie. Może będzie jeszcze okazja... Wypoczęłam, zregenerowałam się i biegło mi się bardzo przyjemnie. Od początku starałam się kontrolować bieg i tylko powiększałam przewagę – powiedziała po biegu Marta Kaźmierczak, która jest liderką klasyfikacji generalnej cyklu. . 

W rywalizacji mężczyzn od lat na Kabatach obowiązuje nieformalny podział ról. Zwykle biegi wygrywał Artur Jabłoński, a gdy nie było go na starcie, triumfował Sebastian Polak. Nic nie wskazywało, że tym razem będzie inaczej. Tymczasem... to popularny „Słonik” zwyciężył w czasie 32:50 min.

– Sam nie wiem, jak to się stało. Pogoda jest świetna. Wiem, że Artur ostatnio rywalizował w Krynicy na 64 km i pewnie był zmęczony. Nie jest to więc dla mnie wygrana w pełni satysfakcjonująca, chociaż wygrałem z nim pierwszy raz od 13 lat! To ważne dla psychiki. Podczas biegu czułem zapas i wiedziałem, że w drugiej części jestem w stanie przyspieszyć. Co jakiś czas wychodziłem przed Artura i słyszałem jego mocniejszy oddech. Koło 6-7 km odskoczyłem ostatecznie i prowadziłem już do końca. Nie oglądałem się za siebie i biegłem swoje – relacjonował Sebastian Polak.

Za metą trzykrotny zwycięzca Biegu 7 Dolin na 64 km przyklęknął i złożył swemu pogromcy symboliczny "Hołd Kabacki". Mimo przegranej Artur Jabłoński wciąż prowadzi w klasyfikacji generalnej cyklu.

– Zmęczyłem się bardziej niż podczas niejednego z wygranych biegów. Widać, że Sebastian jest w formie, bo czułem to podczas przyspieszeń. Robił to bardzo luźno. Wierzyłem jednak, że uda się wygrać pod koniec, bo nie takie końcówki już miałem i potrafiłem zaatakować. Niestety, zabrakło sił. Może to jeszcze zmęczenie po 64 km? Mocno też w tym tygodniu trenuję do maratonu. Zabrakło świeżości i lekkości, ale bardzo gratuluję rywalowi – mówił po biegu Artur Jabłoński.

W zawodach wzięło udział blisko 190 osób. Kolejny bieg cyklu GP Warszawy odbędzie się 6 października.

GP Warszawy - bieg 6:

Mężczyźni

1. Sebastian Polak - 32:50
2. Artur Jabłoński - 33:14
3. Marcin Stupak - 33:33

Kobiety

1. Marta Kaźmierczak - 39:07
2. Marta Jusińska - 40:12
3. Anna Sawicka - 40:46

Pełne wyniki i klasyfikacja generalna po 6 biegach

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce