Nowy sezon, starzy zwycięzcy. Śnieżno-lodowe Grand Prix Warszawy [ZDJĘCIA]

 

Nowy sezon, starzy zwycięzcy. Śnieżno-lodowe Grand Prix Warszawy [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 10/02/2018 - 17:37

Narciarze mijani na trasie, a pod stopami zmrożony śnieg. To nie opis Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu. Tak wyglądała pierwsza odsłona Grand Prix Warszawy, najstarszego cyklu biegów w stolicy, a być może nawet w Polsce. Ubiegłoroczni zwycięzcy serii znów błysnęli formą.

W Lesie Kabackim zainaugurowano już dwudziesty dziewiąty (!) sezon warszawskiego cyklu. W zmaganiach wzięło udział blisko 300 osób. Zimowe warunki nie należały do najłatwiejszych. Termometry wskazywały nieco poniżej zera, ale problemem był przede wszystkim leżący na całej trasie zamarznięty śnieg, który utworzył lodową skorupę. Ci, którzy zdecydowali się założyć kolce, zyskali przewagą nad biegnącymi na „letnich oponach”.

Nie było niespodzianką, że najszybciej 10-kilometrową trasę pokonał Artur Jabłoński. Dwukrotny triumfator Biegu 7 Dolin 64 km na Festiwalu Biegowym w Krynicy, wygrywał Grand Prix Warszawy już czterokrotnie i broni tytułu wywalczonego przed rokiem. Zawodnik i trener grupy Dream Run dobiegł do mety w czasie 34:10, ponad pół minuty przed Sebastianem Polakiem (34:47) i Pawłem Tymińskim (34:54).

– Biegłem spokojnie, w drugim zakresie tętna. Od początku wiedziałem, że najgroźniejszy rywalem będzie „Słonik” (Sebastian Polak – przyp. red). Ale jak zobaczyłem, że nie ma na nogach kolców, wiedziałem, że mam przewagę. Kolce pozwoliły mi na komfortowy bieg, bo trasa była momentami bardzo śliska. Każdy kto biegł w zwykłych butach, musiał wkładać w krok więcej siły, bo noga przy wybiciu odjeżdżała. Jestem zadowolony z wyniku. Jeszcze niedawno borykałem się z różnymi problemami i brakiem rozciągnięcia, ale od dwóch miesięcy trenuję systematycznie i czuję się naprawdę dobrze. Jestem więc pełen optymizmu” – mówił po biegu Artur Jabłoński.

Wśród pań najlepsza była także ubiegłoroczna zwyciężczyni cyklu. Marta Kaźmierczak pokonała trasę w czasie 40:42 min., wyprzedziła Annę Sawicką (41:03) i Martę Jusińską (41:11).

– Atmosfera w Lesie Kabackim panuje niemal jak podczas zimowych igrzysk. Po drodze mijaliśmy osoby biegające na nartach, było zimno, rześko i ślisko. Ja nie miałam specjalnych butów, biegłam w uniwersalnych, przez to momentami traciłam przyczepność. Czasem wręcz biegłam trochę jak dziecko. Od dziewczyn oderwałam się po 5 km. Bardzo chciałabym ukończyć cały cykl, a jak się uda - obronić tytuł. Tu się naprawdę fajnie biega. Lubie przyjeżdżać na Kabaty – powiedziała Marta Kaźmierczak, ubiegłoroczna zwyciężczyni „Zdroje Piwniczna” Biegu 7 Dolin 34 km w Krynicy.

Każdy, kto chciałby spróbować swoich sił w Grand Prix Warszawy ma jeszcze szanse nawet na sklasyfikowanie w całym cyklu. W punktacji końcowej bierze się pod uwagę sześć najlepszych wyników, a seria GPW składa się z ośmiu biegów (pozostaje zatem jeszcze siedem). „Generalka” jest ustalana na podstawie liczby zdobytych punktów (1 miejsce – 100 pkt., 2 m. – 99, 3 – 98 itd.).

WYNIKI - GPW BIEG 1 (10.02.2018)

Kolejny bieg w Lesie Kabackim na warszawskim Ursynowie odbędzie się 3 marca i będzie połączony z obchodami Dnia Kobiet.

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce