Pomarańczowa Comapedrosa. Nasz Els 2900

 

Pomarańczowa Comapedrosa. Nasz Els 2900


Opublikowane w pt., 13/10/2017 - 13:14

Na przełęczy będę znów potrzebował dłuższego odpoczynku, a na grani odetnie mnie już jak tę Nigeryjkę na niedawnym Maratonie Warszawskim. Potykanie się o własne nogi w skalnym terenie zrobi się już niebezpieczne. W końcu usiądę na skale i o mało nie odpłynę. Na szczycie Estanyo, na około 32 km trasy, nie pozostanie nam nic innego jak zgłosić wolontariuszom zejście z trasy. Opuszczając następny punkt na wierzchołku Serrera, skrótem zejdziemy do schroniska Sorteny.

Nigdy wcześniej mi aż tak mocno nie odcięło prądu. W przeciwieństwie do poprzedniej próby, teraz nie mogę się tłumaczyć brakiem aklimatyzacji i pozasportowymi problemami. Czy zdecydował za szybki start, czy może jakieś błędy żywieniowe? Może za dużo zjadłem na wypasionym obiedzie i kolacji w startowym schronisku i organizm tracił energię na trawienie zamiast na napieranie? Ale przecież inni jedli jeszcze więcej. Zbyt ostry start mógł mnie zakwasić na samym początku. Może jednak ten elitarny bieg z dosyć krótkimi limitami trzeba tak zacząć, żeby w ogóle skończyć?

Jeśli tak, to nie byłem jeszcze przygotowany na te zawody. Optymistycznym się wydawało, że w lipcu na Mític Trail pierwsze 77 km z ok. 7000 m+ pokonałem w około 24 godziny z dużym zapasem sił. Tutaj właśnie tyle wynosi limit przy parametrach całej trasy 70 km/6700 m+. Na Els 2900 może jest więcej technicznego terenu, co nie zmniejsza brutalności przewyższeń Mítica. Na pewno zabrakło nam z Jankiem zgrania jako drużynie. Wielkie dzięki dla niego, że przy okazji swoich wspinaczkowych wakacji w Hiszpanii w ogóle się zgodził ze mną wystartować. Sam by pewnie dotarł dużo dalej.

Pytań jest dużo. Odpowiedzi... w końcu się znajdą.

* * * * *

Z 17 startujących par bieg ukończyło tylko 7. Wygrali Andorczycy Domenec Trastoy i Lluis Sanvicente (16h51, wliczając 45-minutowy równoważnik za taktyczne ominięcie grani Malhiverns). Ten pierwszy to jedyny andorski zdobywca Everestu. W końcówce trzy drużyny miały jeszcze szanse na zwycięstwo, docierając na szczyt Medacorba z trzech różnych stron. Jako jedyne kobiety zawody skończyły startujące razem szwedzkie bliźniaczki Lina i Sanna El Kott Hellander (21h05, 5. miejsce open). Jedni z głównych faworytów – Philipp Reiter z Niemiec i Philipp Brugger z Austrii – mimo prowadzenia wycofali się w schronisku Sorteny z powodu przeziębienia i złego samopoczucia Austriaka. Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

* * * * *

Wychodzimy na chłostaną wiatrem Col d'Arenes. Słońce właśnie wstaje znad gór. Comapedrosa, Baiau, Cresta dels Malhiverns, Entravessada i Medacorba daleko na zachodzie zabarwiają się na lekko pomarańczowy kolor. Patrzą i uśmiechają się do mnie jak starzy przyjaciele.

Ile razy już tam byłem? Na najwyższym szczycie Andory dokładnie trzy. Praktycznie całą trasę znam już na pamięć. Nawigacja nie sprawi mi kłopotu. Trudności techniczne tym bardziej nie. Jakbym miał jeszcze kiedyś podejść do Els 2900, wcześniej zrobię to samemu poza konkurencją, po swojemu. W 24 godziny, a może więcej jeśli będzie trzeba. Zacznę własnym tempem i zobaczę, jak daleko mnie ono zaprowadzi.

Wszystko przyjdzie w swoim czasie. Comapedrosa o świcie zawsze będzie pomarańczowa.

Wykorzystałem zdjęcia z dnia biegu, podejścia na start, wcześniejszych wyjść rozpoznawczych i wyjazdu w lipcu 2017.

Kamil Weinberg

Fot. Olga Łyjak, Janusz Cłapiński, Kamil Weinberg


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce