Prawdziwa zima na finał Wesołych Biegów Górskich

 

Prawdziwa zima na finał Wesołych Biegów Górskich


Opublikowane w sob., 17/03/2018 - 21:49

„Warunki były zdecydowanie najtrudniejsze w tym sezonie. Wyniki są o minutę, dwie gorsze niż w poprzednich biegach tej zimy” – mówili uczestnicy finałowych zawodów Wesołych Biegów Górskich na wydmach Mazowieckiego Parku Krajobrazowego w warszawskiej dzielnicy Wesoła.

Po obfitych opadach poprzedniego dnia i w nocy, trasę przykryła gruba warstwa świeżego, kopnego śniegu. Mimo kilkustopniowego mrozu był bardzo miękki i w kilku miejscach krył pod sobą piach. Do tego zimny i chwilami dość silny wiatr. Wszystko bardzo zwolniło trasę, biegacze mieli znakomity trening siły biegowej, pokonanie dystansu kosztowało znacznie więcej energii niż zwykle.

Szósty, finałowy bieg cyklu nie był liczony do klasyfikacji generalnej Wesołych Biegów Górskich (rozstrzygnięcia zapadły 2 tygodnie temu), na starcie nie stanęło zatem kilkoro czołowych biegaczy imprezy. Pod ich nieobecność, w biegu głównym na 10 km bezkonkurencyjny był Krzysztof Przybyła, analityk finansowy z Warszawy, współorganizator „starszego brata” Wesołej, cyklu Zimowe Biegi Górskie w Falenicy. Przez praktycznie cały dystans biegł sam i triumfował niezagrożony.

– Miałem ten komfort, że mogłem trzymać się ustalonego tempa, nikt mi nie zagrażał, nie musiałem szarpać. Trasa była dzisiaj bardzo wymagająca, na tych długich, stromych podbiegach trzeba było naprawdę dużo siły biegowej – ocenił bieg.

– Fajnie, że na płaskim, wydawałoby się, Mazowszu mamy 2 uzupełniające się cykle biegów górskich - dodał Krzysztof. – Takie urozmaicenie w treningu jest bardzo pożądane, przez ponad 2 miesiące można pobiegać niemal co tydzień.

– W biegach w Falenicy, które współorganizuję, startuje znacznie więcej zawodników, więc na trasie jest tłoczniej i biega się trudniej – porównuje Krzysztof Przybyła. – Trasa jest jednak szybsza od tej w Wesołej, dla odmiany bardziej technicznej i trudniejszej mentalnie, bo liczącej aż 5 kółek, w odróżnieniu od falenickich 3 pętli. No i podbiegi są tu dłuższe, bardziej strome, zwłaszcza ten ostatni na każdej pętelce daje nieźle w kość.

Bieg kobiet na 10 km wygrała Anna Górnicka-Antonowicz, zawodniczka bardzo utytułowana w biegach na orientację, w przeszłości trzecia zawodniczka Europy i ósma na świecie, obecnie jedna z najlepszych na świecie w kategorii Masters K50 (po 2 złote, srebrne i brązowe medale MŚ). Nauczycielka wychowania fizycznego w SP nr 96 na warszawskim Ursynowie też podkreślała trudność bardzo zimowej trasy.

– Chciałam poprawić czas z poprzednich startów, ale nie było szans. Warunki były najtrudniejsze w tym roku, prawdziwie zimowe – oceniła Anna. – Mimo mrozu śnieg był świeży i miękki. Na szczęście zmobilizowała mnie młoda Paulina Cygler, obecna kadrowiczka w biegach na orientację. Po trzecim okrążeniu zaczęła się do mnie zbliżać i na ostatniej pętli musiałam się mocno spiąć, żeby utrzymać prowadzenie, zwłaszcza, że mnie akurat wtedy dopadła słabość. Ale dzięki Paulinie ostatnią pętlę pobiegłam najszybciej i nie dałam się (śmiech) – relacjonowała przebieg rywalizacji.

– Do biegania na orientację trzeba trenować na ulicy (to poprawia szybkość) i właśnie na górkach (tu robi się siłę biegową) – mówi Anna Górnicka-Antonowicz. – Nasza odmiana biegania jest bardzo wymagająca fizycznie. Niektóre dystanse to wysiłek porównywalny z maratonem. Rozmawiałam ostatnio z triathlonistą, który, choć na co dzień dużo biega, po zawodach na orientację miał takie zakwasy, że dochodził do siebie 3 dni! (śmiech). Wesołe Biegi Górskie to dla nas znakomity trening, tak samo jak Zimowe w Falenicy. Widzę po sobie i moich wynikach – podsumowuje.

Organizatorzy biegów w Wesołej ponownie, jak w cyklu jesiennym, wpuścili na trasę także „hokeistów” (tak Igor Błachut z  Teamu 360 stopni nazywa pasjonatów nordic walking). Na 6-kilometrowej trasie rywalizowali nawet zawodnicy ponad 70-letni!

– Trasa w Wesołej jest, moim zdaniem, najbardziej wymagającą trasą nordic walking w Polsce – ocenia Stanisław Jedynak. - Nawet w Polanicy czy w Polańczyku nie jest tak trudno jak tutaj w Warszawie. Podobnie górska była trasa w Elblągu, ale ją podmyło. Aby więc pokonać w dobrym tempie te 3 okrążenia i 6 km trzeba niezłej kondycji - twierdzi. – Żeby dać sobie radę trzeba być już przyzwoicie wytrenowanym, nie tylko chodzić, ale także ćwiczyć w siłowni, głównie nogi.

– Na dzisiejszym podłożu maszerowało się jak po piasku - mówi Stanisław Jedynak. – W miękkim śniegu mocno się buksowało i czasy były o 2-3 minuty gorsze niż w poprzednich zawodach.

Team 360 stopni zabiera się teraz za organizację imprez na orientację (będziemy o nich niedługo pisali na naszym portalu). Ale ponieważ biegacze bardzo polubili kameralne zawody w Wesołej, biegi na wydmach Mazowieckiego Parku Krajobrazowego wrócą: najpierw w wydaniu jesiennym, a potem zimą na przełomie 2018/19 roku.

WYNIKI BIEGU FINAŁOWEGO 17.03.2018

WIĘCEJ ZDJĘĆ

 

Piotr Falkowski

zdj. Piotr Siliniewicz - Silne Studio

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce