Silna obsada i szybkie ściganie w 22. Bełchatowskiej Piętnastce [DUŻO ZDJĘĆ]

 

Silna obsada i szybkie ściganie w 22. Bełchatowskiej Piętnastce [DUŻO ZDJĘĆ]


Opublikowane w pon., 05/11/2018 - 09:15

Po raz dwudziesty drugi, a siódmy na obecnej trasie z trzema 5-kilometrowymi okrążeniami miasta, rozegrano Bełchatowską Piętnastkę. Ten dość rzadko spotykany w biegach ulicznych dystans co roku przyciąga do Bełchatowa nie tylko silnych krajowych i zagranicznych zawodników, ale również licznych amatorów z całej Polski.

Na starcie "piętnastki" stanęło 843 biegaczy, podzielonych na cztery fale, w zależności od planowanego wyniku. W towarzyszącym biegu na 5 km wystartowały 103 osoby.

"Piątka" wyruszyła kilka minut przed południem, chwilę przed startem dłuższego dystansu i jej uczestnicy pierwsi zaczęli przybiegać na metę. Po zaciętym finiszu zwyciężył łodzianin Robert „Badyl” Sobczak z wynikiem 16:54 przed rywalem zza między, Maciejem „Jagodą” Jagusiakiem z Pabianic (16:58). Podium dopełnił Damian Skupiński z Krzeczowa (17:09).

Wśród pań bezkonkurencyjna była nasza zasłużona weteranka, tomaszowianka Wanda Panfil, mistrzyni świata w maratonie z 1991 roku (20:05), przed Justyną Chudzik-Warzechą z Zelowa (22:30) i łodzianką Pauliną Jaźwiec (23:05).

Dwaj najszybsi panowie po przekroczeniu mety padli sobie w objęcia, słaniając się na nogach. Później długo dochodzili do siebie, oparci o barierki. Widać było, że na finiszu, jak i w całym biegu, dali z siebie wszystko.

– Przyspieszyłem już po 3 km, a potem było z górki, więc mogłem jeszcze mocniej przycisnąć – opowiadał zwycięzca. – Myślałem, że ktoś da zmianę, ale nikt za mną nie pociągnął, więc zaryzykowałem. Kilometr przed metą się odwróciłem i zobaczyłem, że tylko „Jagoda” został za mną. Stwierdziłem, że może w końcu pokonam tego cwaniaka i… się udało! – śmiał się Robert Sobczak. – Dałem z siebie wszystko, tempo ostatniego kilometra miałem koło 3:05/km. Ale bardzo to lubię, jest mocny rywal – to jest motywacja! – opowiadał podekscytowany.

Maciej Jagusiak przez ostatnie pół roku sam nie trenuje, poświęcając się tylko prowadzeniu swoich podopiecznych. – Jak na brak treningu, drugie miejsce to fantastyczny wynik – przyznał. – Oczywiście, niedosyt pozostaje, gdy sobie przypomnieć, że rok temu tu pobiegłem ponad pół minuty szybciej. To, co Robert pokazał, to czapki z głów! Cały bieg prowadził i jeszcze docisnął na finiszu, odniósł bezdyskusyjne zwycięstwo. Był moment, że odjechał, ale jeszcze próbowałem się utrzymać, zrobiło się między nami 6-7 metrów różnicy, no i właśnie wtedy zabrakło tych treningów, żeby go dogonić. Obaj daliśmy z siebie wszystko, na mecie byłem bardziej zmęczony, niż rok temu, ale ja inaczej nie potrafię: albo na maksa, albo wcale! – podsumował „Jagoda”.

– Z ostatnich 300 metrów nie pamiętam nic – stwierdził czwarty na mecie Rafał Kaszubski z Łodzi, który również „wyjechał się” maksymalnie i wtedy jeszcze myślał, że przybiegł na piątym miejscu. – Trasa jest kręta, ale wspaniała atmosfera i licznie zgromadzeni kibice dają moc! Za „Badylem” trzymałem się do trzeciego kilometra, była nas sześcioosobowa grupa. Tempo szarpane, pierwszy kilometr w 3:29, tak jak chciałem, ale drugi już szybszy, no i od trzeciego najpierw „Badyl”, a potem „Jagoda” uciekli i została nas czwórka. Z wyniku i miejsca jestem bardzo zadowolony, najważniejsze, że poprawiłem „życiówkę” sprzed dwóch tygodni z Bydgoszczy.

– Forma ciągle jest – cieszyła się Wanda Panfil. – Słucham swojego organizmu, biegam na ile mogę, organizm ciągle pamięta to, co robiłam wcześniej. Wystartowałam tu drugi raz, dziś mi się znowu znakomicie biegło. Tu jest dużo kibiców na trasie i wspaniała atmosfera – chwaliła bełchatowską imprezę nasza mistrzyni.

Główny dystans Bełchatowskiej Piętnastki przyciągnął silną grupę znanych zawodników. Pierwszą z trzech pętli faworyci przebiegli jeszcze razem, a przetasowania w stawce rozpoczęły się dopiero na drugiej. Na jej początku zaatakował późniejszy zwycięzca, wrocławianin Arkadiusz Gardzielewski, któremu udało się utrzymać niewielką przewagę do samej mety (47:15) nad równie utytułowanym Pawłem Ochalem (47:46). Trzeci przybiegł Mateusz Demczyszak z Jaworzyny Śląskiej (48:37), o trzy sekundy pokonując Marokańczyka Abderrahima Elasriego.

Łodzianka Monika Kaczmarek zdecydowanie wygrała wśród kobiet (53:26), o ponad trzy minuty wyprzedzając Karolinę Gizę z Wieliczki (56:49) i o kolejną minutę Ewę Kucharską z Pszczyny (57:45).

WYNIKI biegów na 5 i 15 km

– Jest „życiówka”, poprawiona o jakieś 30 sekund, to zawsze jest motywujące – cieszyła się Monika Kaczmarek. – Bardzo lubię tę trasę, to już moja trzecia wygrana w Bełchatowie. Świetnie mi się biegło, może dlatego, że była dobra pogoda: chłodno i przyjemnie. Lubię dystans 15 km i lepiej się na nim czuję, niż na połówce – zakończyła zwyciężczyni.

– Monika od początku uciekła, a ja biegłam swoim tempem, trochę się trzymając za którymś z panów – opowiadała Karolina Giza. – Ostatnie kółko udało mi się przebiec najszybciej. Biegłam tu drugi raz i ponownie mam drugie miejsce. Piętnastka może nie jest moim ulubionym dystansem, ale ten bieg bardzo lubię.

– Prawie 6 km biegliśmy razem w piątkę – wspominał drugi na mecie Paweł Ochal. – Arek wtedy znienacka odskoczył, urwał się na 30-40 metrów i już trudno było go dogonić – mówił. A zwycięski Arkadiusz Gardzielewski potwierdził: – Koledzy długo ze mną biegli, ale udał mi się atak i pół minuty przewagi dowiozłem do końca.

– Gdy Arek uciekł na szóstym kilometrze, długo biegłem z zawodnikiem z Maroka, ale udało się obronić 3 miejsce – relacjonował Mateusz Demczyszak. – Kiedyś biegałem na 1500 m, więc finisz mam dobry. Do Pawła miałem zbyt dużą stratę, więc powalczyć o wyższą pozycję było trudno.

Bełchatowska Piętnastka była ostatnią z 12 imprez w tegorocznym cyklu zawodów o Puchar Marszałka Województwa Łódzkiego. W jego skład wchodziły biegi na dystansach od 5 km do maratonu. Aby zostać sklasyfikowanym, należało ukończyć osiem z nich, z czego przynajmniej dwa na dystansach powyżej 10 km.

– O Pucharze Marszałka dowiedziałam się przypadkiem od znajomej – opowiedziała nam Monika Szczepaniak z Łasku. – Te wszystkie starty były motywacją do wyjścia z domu i trenowania, a przy okazji udało się zdobyć czwarte miejsce. Bełchatów był tym ósmym, niezbędnym do zaliczenia wymaganej liczby biegów. Śledziłam wyniki na bieżąco i wiedziałam, że jest szansa utrzymać 4 pozycję. Jednocześnie wpadł puchar za drugie miejsce w kategorii wiekowej – cieszyła się zawodniczka.

W Pucharze Marszałka Województwa Łódzkiego nagrodzono po 10 najszybszych mężczyzn i kobiet. Zwyciężyli Krzysztof Pietrzyk z Koluszek, który w Bełchatowie nie startował i czwarta na 15 km Martyna Balcerzak ze Zduńskiej Woli.

Całą klasyfikację Pucharu można zobaczyć TUTAJ.

Kamil Weinberg


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce