Tropem Wilczym w Warszawie: Zwycięzców dwóch, czyli jeden. Niespodzianka z Niemiec [ZDJĘCIA]

 

Tropem Wilczym w Warszawie: Zwycięzców dwóch, czyli jeden. Niespodzianka z Niemiec [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 26/02/2017 - 19:27

Za nami piąta edycja Biegu Pamięci Żołnierzy Wyklętych - Tropem Wilczym. Rekordowa, bo biegano w blisko 240 miastach w kraju i za granicą. Tradycyjnie jedna z największych imprez odbyła się w Warszawie. Przeprowadzono tu łącznie aż sześć biegów! Nie zabrakło rekonstrukcji historycznych i innych atrakcji.

>> Tropem Wilczym: WYNIKI, ZDJĘCIA i RELACJE z całej Polski <<

Park Skaryszewski wypełniony był biegaczami od godzinnych rannych, aż do wczesnego popołudnia. Uczestnicy rywalizowali w biegach na 5 i 10 km oraz na symbolicznym dystansie 1963m. Ta ostatnia konkurencja odwoływała się do daty śmierci ostatniego Żołnierza Wyklętego Józefa Franczaka ps. Lalek i rozgrywana była we wszystkich miastach biorących udział w wydarzeniu. Ze względów na pojemność trasy, wszystkie biegi podzielone były na dwie tury.

W biegu na 5 km najlepszy okazał się Radosław Gromek, który wygrał w pierwszej serii z czasem 16:44. Drugie i trzecie miejsce zdobyli Maciej Małecki (17:32) i Dominik Gosk (17:41). Obaj startowali w drugiej serii.

– Z czasu nie jestem zadowolony. Od życiówki 15:40 było daleko, ale to był samotny bieg. Do tego wiało no i jest to początek sezonu. Jednak ważny jest aspekt historyczny tego biegu, a nie tylko sportowy. Są idee, które jako nauczyciel chciałbym promować wśród swoich uczniów. Uważam, że ważna jest świadomość historyczna. Brakuje nam autorytetów – powiedział nam Radosław Gromek.

Wśród pań na „piątkę” spisała się Diana Dawidziuk, która startując w drugiej serii uzyskała wynik 18:44. Było to jej trzecie zwycięstwo w biegu Tropem Wilczym. Zawodniczka z grupy Dream Run wygrywała już w 2014 i 2015 roku tyle, że na dystansie 10 km. W tym roku drugie miejsce zajęła Anna Padlewska, która biegnąc w drugiej serii uzyskała wynik 20:40. Trzecia była Maria Wielgosz, która biegnąc w pierwszym rzucie miała czas 21:08.

– Strasznie wiało jak na szybkie bieganie. Biegłam sama, co też nie pomagało. Przez pewien czas wahałam się czy wystartować znów w Warszawie, czy pobiec w swoich rodzinnych stronach. Wybrałam ten bieg, bo tu jest atest. Uzyskany wynik jak na ten okres przygotowań jest dobry, chociaż chciałabym pobiec lepiej. Może gdyby było z kim się ścigać, to wynik byłby lepszy. Jestem jednak zadowolona – opowiadała na mecie zwyciężczyni.

– To bardzo dobrze, że jest taki bieg. Przypomina o historii tych ludzi. Biegnę tu czwarty raz i widzę, że impreza się przyjęła i się rozrasta. Pamiętam, że kiedyś było nieco ponad 1000 osób w dwóch seriach na 10 km. Teraz tyle prawie biegnie w jednej! – wskazywała Diana Dawidziuk.

Wielu emocji dostarczył bieg na 10 km. Mariusz Marszał i Maciej Łukasiewicz podkreślili symboliczny wymiar imprezy rezygnując z zaciętego finiszu. Wspólnie wbiegli na metę trzymając się za ręce wzniesione do góry. Obaj przekroczyli metę ex aeuqo z czasem 35:02. O pół kroku metę szybciej przekroczył Mariusz Marszał i jemu przyznano pierwsze miejsce.

– Ten pomysł wpadł nam do głowy podczas biegu. Jest to bieg szczególny, upamiętnia Żołnierzy Wyklętych. Chcieliśmy go więc uczcić wspólnym zwycięstwem, bo cały czas biegliśmy razem. Uczestnictwo w takich imprezach i wygrana to tyle, co możemy zrobić dla Żołnierzy Wyklętych – powiedział Mariusz Marszal.

– To był mój drugi start w biegu Tropem Wilczym. Sam mam dwóch przodków, którzy walczyli w lasach z komunistami, więc nie jest to dla mnie zwykła impreza. Biegnie tu też mój tata, jest ze mną moja żona – dodał Maciej Łukasiewicz.

Na trzeciej pozycji uplasował się Piotr Stochmalski z wynikiem 35:57. Wszyscy startowali w pierwszej serii.

Do rzadko spotykanej sytuacji doszło w rywalizacji pań na tym samym dystansie. Pierwszą serię wśród kobiet pewnie wygrała Aleksandra Torz z wynikiem 39:41. W drugiej serii uczestniczyć mieli biegacze z nieco słabszym deklarowanym czasem. Zwyciężczyni była więc już niemal pewna triumfu. Start drugiego rzutu na „dychę” był spokojny, a wręcz majestatyczny. Dodatkowo zaczął padać deszcz, co dodatkowo utrudniało warunki. Wszystko wydawało się więc tylko formalnością.

Jednak po pierwszym okrążeniu na czele tłumu czarnych koszulek dało się zauważyć biegaczkę, która podążała w towarzystwie kolegi. Pozostało tylko pytanie czy wytrzyma podyktowane tempo i jak poradzi sobie z dublowaniem. Ostatecznie Monika Woźna, bo o niej mowa, na metę wbiegła również z czasem 39:41! Tylko ułamkami sekund sprawiły, że zajęła drugie miejsce. Trzecia była Monika Witkowska z wynikiem 43:51.

– To był mój pierwszy start w tym roku. Przyjechałam bez formy, ale udało się wygrać. Starałam się trzymać równe tempo. Dopiero wracam po kontuzji do pełnej dyspozycji, nie myślałam o rekordach. Chociaż przez moment chciałam złamać 38 minut ( rekord życiowy 38:03 - red). Może następnym razem – mówiła na mecie zwyciężczyni Aleksandra Torz. – Było trochę problemów z dublowaniem, ale starałam się biec nawet kałużami i szukać miejsca. Staram się biec we wszystkich historycznych imprezach rozgrywanych w Warszawie. Nie mogło mnie, więc tu zabraknąć – podkreśliła.

– Nie znałam wyniku zwyciężczyni z pierwszej tury. Starałam się biec swoim tempem. Było ciężko, mokro, ale fajnie. Dlaczego nie startowałam w pierwszej turze? Dopiero wczoraj przyjechaliśmy do Warszawy i nie było już miejsc w tamtej serii. To mój pierwszy bieg w Warszawie. Mieszkam na co dzień w Niemczech. Sama impreza była super – powiedziała nam Monika Woźna, która na codzień mieszka w Dusseldorfie.

W symbolicznym biegu na 1963m zwyciężył Adam Pożarowczyk, który biegnąc w pierwszej serii uzyskał czas 6:33. Pierwszym dziesięciu biegaczom medale wręczył Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz. Minister zwrócił się też do uczestników imprezy mówiąc, że dzięki takim inicjatywom pamięć o Żołnierzach Wyklętych powróciła do polskich domów. Szef MON dał też sygnał do startu.

– To był dla mnie nietypowy dystans. Zwykle startuje na 10 km i w półmaratonach. Od półmetka biegło mi się bardzo ciężko. Czas uważam, że jest przeciętny. Miesiąc temu biegałem szybciej. Póki co jestem po spokojnym deptaniu kilometrów na treningach. Jak zrobi się cieplej to będę pracował nad szybkością i wtedy wskoczy kolejny bieg –powiedział nam Adam Pożarowczyk.

W Warszawie w biegu Tropem Wilczym wzięło udział udział 2130 osób. Pełne wyniki TUTAJ. Na uczestników imprezy czekały pamiątkowe medale oraz ciepły posiłek. Łącznie w zawodach w rozgrywanych w 237 lokalizacjach wziąć udział miało blisko 60 000 uczestników.

Zawody organizowane są z okazji Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, który obchodzony jest 1 marca.

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce