Upał pogromcą w Gliwicach. „Trzeba się przyzwyczaić” [ZDJĘCIA]

 

Upał pogromcą w Gliwicach. „Trzeba się przyzwyczaić” [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 25/06/2016 - 17:51

Czerwcowa Gliwicka Parkowa Prowokacja Biegowa z pewnością przejdzie do historii. Tradycyjnie, pogoda dopisała… tym razem aż za bardzo, przez co zawodnicy musieli się zmagać z upałem. Najtrudniej mieli ci, którzy zdecydowali się pobiec królewski dystans w ramach pierwszego gliwickiego maratonu – Maratonu Pędziwiatra.

Obie imprezy były rozgrywane równoległe, na tej samej trasie. Uczestnicy Gliwickiej Parkowej Prowokacji Biegowej mieli do wyboru dystans i technikę. Biegiem albo marszem mogli pokonać od 5 km z drobnym hakiem do półmaratonu. Ci, którzy porwali się na Maraton Pędziwiatra nie mieli wyboru: 42 km 195 m, czyli osiem pętli gliwickiej trasy. Automatycznie byli też klasyfikowani w prowokacyjnym zestawieniu „wytrwałych” (przypomnijmy: za 9 startów w ciągu roku otrzymuje się pamiątkową statuetkę).

Organizatorzy stanęli na wysokości zadania i przygotowali się na zapowiadane upały, apelując też do uczestników zawodów o rozwagę i odpowiednie zabezpieczenie. Na trasie ustawiono dwa dobrze zaopatrzone punkty z wodą i… herbatą. Co ciekawe, to właśnie ciepła herbata cieszyła się sporym „wzięciem” i okazała się świetnym ratunkiem na ogromne pragnienie.

A jak z upałami radzili sobie uczestnicy biegu i marszu? – Upał? Trzeba myśleć o czymś innym i iść do przodu. Warto polać głowę zimną wodą, dużo pić, nie myśleć o upale. – radziła Zdzisława Wielgosz z Rybnika, która z kijami pokonała prawie 16 km – Startuję tutaj czwarty raz. Wracam, bo jest świetna organizacja, miła atmosfera no i można się sprawdzić. Dzisiaj było bardzo trudno, ale trzeba się przełamać.

- Było ciężko. Ciepło, kręta trasa. To nie jest trasa na życiówkę, to raczej inwestycja na przyszłość. Żeby następne się lepiej biegało. – przyznał po biegu zwycięzca Maratonu Pędziwiatra Wojciech Holona – Satysfakcja oczywiście jest, zwycięstwo w maratonie to zawsze ogromna satysfakcja. – Podpytany o strategię zdradza: - Pierwszą połowę biegłem w swoim tempie maratońskim, potem tak, żeby dobiec. Nie chciałem zacząć za wolno. Chciałem pobiec swoje i się udało. Co było najgorsze? Upał. – Jak sobie z nim radzić? – Trzeba się przyzwyczajać. Można się polać wodą, ale trzeba się po prostu przyzwyczajać, nie unikać upału. Trzeba z tym żyć, taki mamy klimat! – podsumował zwycięzca ze śmiechem.

Nie wszystkim udało się dzisiaj wygrać z upałem. Wiele osób zeszło z trasy szybciej niż zamierzało, także spośród maratończyków. Brawa należą się tym, którzy posłuchali swojego organizmu i zdrowego rozsądku, decydując się nie walczyć wbrew sobie z upałem i kończąc rywalizację wcześniej.

– Biegło się bardzo fajnie, ale temperatura była za wysoka. W tym lesie z jednej strony mamy ul. Chorzowską, z drugiej drogę krajową i nie ma dostępu świeżego powietrza. Źle się biegnie przy takiej pogodzie. Cieszę się, że mogłem wziąć udział w pierwszym maratonie w Gliwicach, choć żałuję, że nie udało mi się go ukończyć – powiedział nam po biegu Tomasz Ploch, który pokonał około 27 km. – Temperatura zrobiła swoje, ale pewnie mój brak samodyscypliny też. Gdyby to były dwie pętle a nie osiem, byłbym bardziej zdeterminowany, żeby dobiec. A tak ciągle widziałem tę upragnioną metę… To miał być start treningowy, kontrolny przed ultramaratonem… Teraz będę musiał się zastanowić nad tym startem. – przyznał, deklarując jednocześnie, że się nie poddaje i Maraton Wigry z pewnością ukończy.

Na tych, którzy osiągnęli maratońską metę czekały piękne medale, zimne piwo i ogromna porcja pysznego makaronu. Organizatorzy zadbali też o wyjątkową pamiątkę i każdy z uczestników biegu otrzymał pamiątkowy dyplom z własnym zdjęciem (z trasy maratonu!).

Chociaż upał usilnie próbował pokrzyżować plany organizatorów i zawodników, debiut gliwickiego Maratonu Pędziwiatra z pewnością można uznać za udany. Czekamy na kolejną edycję!

KM


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce