Wesołe Biegi Górskie - cz. 4. Przekleństwo Aleksandra Celińskiego

 

Wesołe Biegi Górskie - cz. 4. Przekleństwo Aleksandra Celińskiego


Opublikowane w pon., 12/02/2018 - 14:26

Jak nie Falenica, to Wesoła. Lubiący biegać w górach mieszkańcy płaskiego Mazowsza nie mają co narzekać. Wprawdzie w Świętokrzyskie trzeba jechać autem 2,5 godziny, a we wszystkie pozostałe polskie góry znacznie dłużej, świetnie jednak sprawia się Mazowiecki Park Krajobrazowy.

Ścieżki biegowe po wydmach w Falenicy oraz na pograniczu Starej Miłosny i Wesołej też potrafią nieźle sponiewierać, a trening na nich bardzo przydaje się w późniejszym sezonie.

Tym razem przyszła pora na 4 już odsłonę Wesołych Biegów Górskich. Bardziej tu kameralnie niż w Falenicy (raptem 100-150 osób na 3 dystansach), a tym razem frekwencja jeszcze mizerniejsza, bo równolegle na Kabatach startował najstarszy cykl biegów w stolicy, 29 Grand Prix Warszawy.

Warunki do biegania – takie sobie. Pochmurno, niezbyt zimno, na trasie przemielony śnieg, a w jednym miejscu, na końcu pierwszego zbiegu przy ostrym skręcie w prawo – zmrożony, prawie lód. Tu trzeba było uważać, reszta bezpieczna, tyle że niezbyt szybka.

Wesołą zacznie chyba niedługo przeklinać Aleksander Celiński. Biega świetnie, wciąż jest bardzo blisko... i wciąż nie może wygrać. Ciągle ktoś jest odrobinę szybszy!

W pierwszym biegu cyklu Aleksander nie startował, potem zaś trzykrotnie był drugi. Najpierw za Ilią Marczukiem (7 sekund straty), potem za Pawłem Białym (ponad półtorej minuty), a teraz, gdy Białemu się zrewanżował, finiszując kilka sekund przed nim, za Zbigniewem Lamparskim (13 sekund).

Jest niby powiedzenie, że „do 4 razy sztuka” (na pewno tak ono brzmi?), ale jak znów pojawi się ktoś nieco szybszy? Oby tylko Aleksander Celiński nie obraził się na Wesołe Biegi Górskie, bo impreza to naprawdę przesympatyczna i po tamtejszych wydmach biega się naprawdę zacnie.

Nie zabrakło w Wesołej niezmordowanej Patrycji Bereznowskiej. Skąd ta dziewczyna czerpie tyle sił? - zastanawiają się biegacze, bo przecież raptem 2 tygodnie wcześniej Patrycja ustanowiła rekord świata na 48 godzin (przebiegła 401 km), a w poprzedni weekend była druga w Półmaratonie Komandosa z 10-kilogramowym plecakiem i wygrała Cross Wieliszewski.

Patrycja odpowiedziała wszystkim na swoim fejsbuku.

Tym razem Patrycja Bereznowska pobiegła nieco wolniej, zapewne jeszcze odpoczywa po ateńskim rekordzie. A i tak była na mecie druga, niespełna minutę za Dagmarą Dominiak.

A za to spokojniejsze tempo mistrzyni zapłaciłem... ja. Udało mi się utrzymać „na jej plecach” przez całą pierwszą pętlę (2 km) i potem zwyczajnie brakło nieco sił. Na mecie byłem 40 sekund za Patrycją, a co bolało to moje. Cóż, niezdrowa ambicja kosztuje... Z drugiej strony, frajda była.

Kolejne ściganie w Wesołej, seria piąta i ostatnia zaliczana do klasyfikacji generalnej (finałowy bieg nr 6 jest „samodzielny”, poza cyklem) – dopiero 3 marca. Teraz pora na dwie Falenice.

WYNIKI

WIĘCEJ ZDJĘĆ

Piotr Falkowski

zdj. Piotr Siliniewicz "Silne Studio"

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce