Artur Jabłoński „tylko” na 64 km w Krynicy. „Rozsądek"

 

Artur Jabłoński „tylko” na 64 km w Krynicy. „Rozsądek"


Opublikowane w wt., 06/09/2016 - 16:03

Zwycięzca ubiegłorocznego Biegu 7 Dolin na dystansie 64 km wraca na beskidzką trasę. Cel – obrona tytułu. Start 10 września.

Po ubiegłorocznym zwycięstwie na 64 km z czasem 5:58:37 zapowiadałeś, jednak w kolejnym roku pobiegniesz na 100 km. Skąd zmiana planów?

Rozsądek wziął górę nad wyobraźnią. Przygotowania nie szły w takim kierunku w jakim chciałem. Czułem ból ścięgna Achillesa i rozcięgna podeszwowego. Dodatkowo w tym roku byłem tylko raz w górach, na krótkim obozie treningowym z moją grupą. Uczestniczyłem w zaledwie dwóch impreza górskich, które akurat udało się wygrać ( Supermaraton Gór Stołowych - 50 km i Gorce Ultra Trail – 43 km – red), ale jednak ich dystanse były bliższe 64 a nie 100 kilometrom. Biegłem też jako suport podczas ekstremalnego triathlonu Janosik na Słowacji, ale to wciąż zbyt mało by myśleć o starcie w „setce”. Obawiam się, że porwałbym się na ściganie z najlepszymi, mam taki charakter, że na zawodach łatwo nie odpuszczam. A to mogłoby się skończyć dla mnie fatalnie.

To jest ostateczna decyzja? Znana jest Twoja spontaniczność...

(śmiech) Tak, to już pewna decyzja. Żeby wystartować na 100 km musiałbym częściej biegać w górach. Bardziej przygotowywać się do tego wysiłku, do innej pracy mięśni. Inną sprawą jest godzina startu „setki” - nie mam doświadczenia w bieganiu w nocy. Tylko raz czy dwa biegałem z czołówką i czułem, że to mnie nuży. Rozumiem, że dla kogoś to jest przygoda i wyjątkowa atmosfera, ale ja musiałbym takie warunki najpierw przetestować.

Twoje ubiegłoroczne zwycięstwo nie przeszło bez echa, głównie z powodów regulaminowych. Wyprzedził Cię bowiem Jarosław Gniewek, który startował na tym samym dystansie w konkurencji Iron Run. Wiele osób sugerowało, że to on powinien być zwycięzcą Biegu 7 Dolin na 64 km. Jak do tego się odnosiłeś?

Nie bardzo interesowałem się tymi opiniami. Faktycznie przybiegłem na metę drugi, ale moim rywalem nie był Jarek Gniewek. On brał udział w innej konkurencji, więc nie musiałem go gonić. Ja rywalizowałem z Piotrem Hercogiem i jeśli on by do mnie dobiegł, to podjąłbym walkę (ostatecznie Piotr był drugi z wynikiem 6:19:58 - red).

Faktycznie jednak nie byłem zadowolony z tego startu. Ale dzięki niemu zdobyłem cenne doświadczenie. Pierwszą część pobiegłem trochę za mocno, zwłaszcza na zbiegach. To spowodowało, że straciłem dużo sił. Od 34. kilometra, od tego zbiegu do Piwnicznej, robiłem wszystko, by tylko dotrzeć do mety. We znaki dał mi się brak biegania w górach. Nie ma co ukrywać, że „górale” są odporniejsi na wysiłek na podbiegach i zbiegach. Kiedyś myślałem, że taki zawodnik jak ja, który głównie biega płaskie dystanse, da sobie radę w górach. Teraz jednak, w miarę zdobywania doświadczenia wiem, że trzeba się liczyć z porażką.

To kiedy zobaczymy Cię w krynickiej setce?

Cieszę się, że mam jeszcze trochę szybkości. Niedawno przełajowy bieg na 5 km pokonałem w czasie 15:26. Dlatego myślę też o bieganiu płaskich dystansów. Może wreszcie na wiosnę zadebiutuje w ulicznym maratonie. Przyjdzie jeszcze czas na takie długie bieganie jak Bieg 7 Dolin 100 km.

Rozmawiał Robert Zakrzewski


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce