Karolina Kołeczek w Rio pobiegnie jak dziewczyna

 

Karolina Kołeczek w Rio pobiegnie jak dziewczyna


Opublikowane w pt., 29/07/2016 - 08:48

Karolina Kołeczek jest młodzieżową wicemistrzynią Europy w biegu na 100m ppł z 2015 r. Za kilka dni wyjedzie na swoje pierwsze w życiu igrzyska olimpijskie. Jej droga do Rio nie była łatwa. Zawodniczka, która przez cały ubiegły sezon biegała w czasach poniżej wymaganego minimum, w tym sezonie nie zdołała go uzyskać. Do ostatniej chwili ważyły się jej losy. Zapytaliśmy ją o przyczyny spadku formy i nadzieje na olimpijskie wyniki.

Wzięła pani udział w kampanii pt. „Jak Dziewczyna”. Czy w Rio pobiegnie pani jak dziewczyna?

Karolina Kołeczek: Tak, bardzo bym chciała pobiec właśnie jak dziewczyna. Bardzo bym chciała, żeby powiedzenie „robić coś jak dziewczyna”, oznaczało coś pozytywnego i dawało wielką siłę i energię, by spełniać swoje marzenia. Cieszę się, że wzięłam udział w takiej kampanii, bo ona jest bliska mojemu sercu. Marzenia się spełniają. Kiedyś marzyłam o igrzyskach, a teraz na nie jadę.

Co będzie sukcesem na olimpiadzie?

Myślę o finale, ale w tym roku nie wszystko układało się tak jak powinno. Mimo to, uważam że pozytywne myślenie pomoże mi zdobyć wysoką pozycję na igrzyskach. Natomiast półfinał też będzie zadowalający. To mój plan minimum.

Sprawa pani wyjazdu do Rio ciągnęła się długo, dopiero dwa tygodnie temu okazało się, że jest pozytywna decyzja. Jak pani na nią zareagowała?

Atmosfera oczekiwania na decyzję była dosyć napięta. Strasznie się denerwowałam, zwłaszcza, ze w tym roku nie biegałam poniżej 13 sekund. Naprawdę się ucieszyłam, że zapadła właśnie taka decyzja i jadę na Igrzyska.

Co spowodowało, że w tym sezonie była pani w gorszej formie?

Po ciężko przepracowanym okresie przygotowawczym zabrakło trochę świeżości. Dominowała pogoń za minimum, które musiałam zrobić w ciągu 5 startów. Dopiero na mityngu w Turku w Finlandii poczułam przypływ energii. Tam jednak dopadł mnie pech, zahaczyłam o płotek raz, potem drugi raz. Zrobiłam tam czas 13.09 sek. Kolejny start był już ostatnim i to na dodatek na ME. Było więc nerwowo i nie udało mi się uzyskać minimum.

Czy teraz, gdy już wiadomo, że mimo wszystko jedzie pani do Rio, forma rośnie?

Tak. Przygotowuję się teraz w Spale i biegam tu rekordy życiowe, co mnie bardzo podbudowuje.

Jedzie tam pani bez swojego trenera. Czy to panią niepokoi?

To prawda mojego trenera ze mną nie będzie, ale nie myślę o tym. Trudno, na pewno będziemy tam pod opieką innego trenera. Staram się w ogóle za dużo nie rozważać przed startem i robić swoje.

To będą pani pierwsze igrzyska i pierwszy wyjazd do Rio? Ma pani jakieś plany turystyczne z tym związane?

Tak. Po zawodach będę chciała zobaczyć Głowę Cukru i pomnik Chrystusa Odkupiciela. Mam nadzieję zobaczyć też Copacabanę.

Ma pani swój sportowy amulet?

Oczywiście, ale nie powiem, co to jest. Mam go na ręce i zawsze przynosi mi szczęście.

Rozmawiała w Spale Ilona Berezowska


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce