Piotr Łobodziński: Bekele niekoniecznie wygra na schodach

 

Piotr Łobodziński: Bekele niekoniecznie wygra na schodach


Opublikowane w wt., 27/09/2016 - 09:25

Abu Dhabi to dla wielu symbol luksusu i szybkiego rozwoju. Ekskluzywne hotele i biurowce górują nad miastem. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich postanowiono zorganizować nowy, prestiżowy cykl w biegu po schodach. W organizacji zawodów pomaga mistrz dyscypliny Piotr Łobodziński.

Do Zjednoczonych Emiratów Arabskich latałeś dotąd jako zawodnik....

Byłem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich już trzeci raz w tym roku. Tym razem zostałem poproszony o pomoc w organizacji imprezy, która odbędzie się Abu Dhabi. Udałem się Dubaju, godzinę drogi od stolicy. Podpowiadałem, gdzie zrobić start, czy zrobić start interwałowy czy masowy, gdzie ma stanąć miasteczko biegowe, czy powinny być jakieś biegi towarzyszące dla dzieci, sztafeta. Na początku listopada lecę jeszcze na konferencję prasową. Sam bieg odbędzie się 27 stycznia.

Zostałeś dyrektorem sportowym tej imprezy?

Bardziej twarzą tych zawodów. Nawet nie wystartuję, bo trochę nie wypada bym pomagał organizował bieg i brał w nim udział. Byłoby dziwnie, gdybym wygrał. Wiem, że plany organizatorów są ambitne, bo to ma być cała seria startów w tym regionie, obejmująca np. Teheran czy Kair.

Jak to się stało, że zwrócili się do Ciebie ludzie ze Emiratów, a nie ktoś z Polski? Kilka wieżowców by się chyba znalazło na stworzenie podobnego Grand Prix nad Wisłą...

Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze (śmiech). Tam na organizację imprezy przeznaczane są petrodolary. Wszystko też wydaje się łatwiejsze. Ktoś przyszedł to Etihad Towers, wyłożył pewną sumę i organizuje bieg. U nas, nawet jak się ma fundusze, to nie jest to wszystko takie łatwe. Dlatego jest tak, a nie inaczej.

Kiedy kolejne starty? 

Bieg na Piątkę w ramach Maratonu Warszawskiego (drugie miejsce z czasem 14:42 - red) był taką odskocznią od biegania po schodach. Ostatni start miałem w Pekinie na początku września. Teraz trzy tygodnie robiłem tempo na płaskich terenie pod bieg na 5 km. Wracam jednak na schody, bo za miesiąc mam start w Szanghaju. To będzie koniec sezonu. Wszystko wskazuje, że po raz czwarty obronie Puchar Świata. Następnie będzie czas na krótkie roztrenowanie i zaczynam od nowa przygotowania.

W grudniu startuję w Hong Kongu - to będzie już start liczony do przyszłego sezonu. Następnie udaje się do Osaki. Jeszcze nie ma informacji, gdzie odbędą się mistrzostwa świata, to zależy od budżetu organizatora. Pewnie więc będą w Katarze...

Sporo podróżujesz. Koledzy z biegów ulicznych nie zazdroszczą?

Może i tak jest, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spróbowali swoich sił. Jak „Oskier” (Łukasz Oskierko, zwycięzca Biegu na Piątkę - red) pokazał mi swój biceps, to od razu pomyślałem, że jest idealnym kandydatem do biegania po schodach. Ręce są bardzo istotne w tym sporcie, żeby się podciągać po barierkach. Oczywiście początki są trudne, bo nikt nieznanego zawodnika nie zaprosi do Azji na bieg. Sukcesywnie jednak startując w Polsce i Europie, wykładając swoje środki, można wspiąć się na szczyt. Zapraszam do spróbowania swoich sił. Łatwo nie jest. To sport wciąż niszowy, ale najlepsi zawodnicy, tacy jak ja zajmują się tym już profesjonalnie. Ktoś, kto super biega przełaje jak Kenenisa Bekele, niekoniecznie wygra na schodach. Uważam nawet, że nie bałbym się Etiopczyka w rywalizacji na klatce schodowej.

Rozmawiał Robert Zakrzewski

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce