FSZP. Jan Huruk: Za drugie miejsce w maratonie w Londynie zarobiłem 100 tys. dolarów

 

FSZP. Jan Huruk: Za drugie miejsce w maratonie w Londynie zarobiłem 100 tys. dolarów


Opublikowane w sob., 09/09/2017 - 19:47

Jan Huruk to jeden z najlepszych maratończyków. Jego rekord życiowy 2:10.07 to piąty wynik w historii polskiego maratonu.

Mówi o:

* o siódmym miejscu na IO w Barcelonie. To były dla mnie wydarzenie. Jechałem tam jako kandydat do medalu. To była ostatnia konkurencja, w której mogliśmy zdobyć 20. krążek podczas tych Igrzysk. Zawiodły detale, zabrakło doświadczenia. Było bardzo gorąco i wilgotno. Na 26 km był punkt z napojami, upadła mi butelka z wodą, po którą wróciłem. Przez to straciłem kontakt z grupą. Miałem moment na decyzję. Zrobił się mętlik w głowie, co zrobić. Mogło to zaważyć na braku lepszego miejsca

* o 4. miejscu na MŚ w Tokio. Jak każdy zawodnik chciałem wygrywać. Próbowałem wtedy kilka razy rozciągać stawkę. Po 23 km zostało nas czterech zawodników. Od 27 km żyłem tym, że zdobędę medal. Od 37 km zacząłem pilnować trzeciego miejsca, zamiast walczyć o zwycięstwo. To był błąd.

* o maratonach komercyjnych. Menedżer nauczył mnie, bym biegał na największych imprezach. Tam czekały na mnie dodatkowe nagrody od sponsora. Za drugie miejsce w Londynie zarobiłem 100 tys. dolarów. W Fukuoce, gdzie byłem piąty, a to był bardzo prestiżowy maraton. Tam była bardzo wąska elita i Japończycy też dodatkowo płacili. Gdybym był medalistą olimpijskim startowe byłoby z dwójką z przodu.

* o wygranej w Sydney. To był jedyny maraton, który prowadziłem niemal od początku do końcu. Po 200 m byłem pierwszy i wygrałem go z ponad czterema minutami przewagi. Pokazałem wtedy działaczom PZLA, że źle zrobili, gdy nie wzięli mnie na IO w Atlancie.

* o startach w Polsce. Przebiegłem 28 maratonów, ale żadnego w Polsce. Tak się jakoś złożyło. Chciałem pobiec w naszym kraju, ale kontuzja przekreśliła te plany.

ak

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce