Hattrick Marcina Świerca w MP w górskim ultra! Mistrzyni Dominika Stelmach [WIDEO, ZDJĘCIA]

 

Hattrick Marcina Świerca w MP w górskim ultra! Mistrzyni Dominika Stelmach [WIDEO, ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 10/09/2016 - 12:31

Żelazny faworyt. Tak nocą pisaliśmy o Marcinie Świercu, który dwa lata z rzędu wygrywał Bieg 7 Dolin na dystansie 100 km, zdobywają tytuły Mistrza Polski w Ultradystansowym Biegu Górskim. Dziś biegacz z Lisowic dołożył kolejne złoto, fenomenalnie rozgrywając konkurentów!

Pierwszy etap rywalizacji (Krynica-Rytro) to powtórka sprzed roku, a więc uciekający Świerc i goniący go Ukrainiec Evgenyi Gliva (m.in. drugi zawodnik Wings for Life przed trzema laty). O ile jednak na 21. kilometrze biegaczy dzieliły nieco ponad 3 minuty, to już 15 kilometrów dalej przewaga wynosiła ponad kwadrans.

Na 45. kilometrze Gliva obsunął się aż na 37. miejsce w stawce. Świerca gonił duet Miłosz Szczęśniewski - Wojciech Probst (20 minut straty do Świerca, kilkanaście sekund różnicy między samymi zawodnikami). Podium gonił Węgier Juhasz Tamas Karlowits, ale tracił już ponad 9 minut. Kolejne miejsca to Jacek Michulec, inny z Węgrów Miklos Kiss i Robert Faron.

Drugi etap rywalizacji (Rytro - Piwniczna) to kolejny znakomity moment Marcina Świerca. Probst i Szczęśniewski (20 sekund różnicy między zawodnikami) tracili już ponad 25 minut. 

Po 80 kilometrach Probst i Szczęśniewski nadal trzymali się razem, ale niebawem - wobec kontuzji Wojciecha Probsta mieli się rozdzielić. A Marcin Świerc parł do przodu niczym taran, budując kolejne minuty przewagi. Na mecie uzyskał czas 9:13:50, wyprzedzając stawkę o 18 minut.

Drugie miejsce i srebrny medal MP wywalczył Miłosz Szczęśniewski

- Ścigałem się z Wojtkiem Probstem od praktycznie 30. kilometra. I była to walka raczej o srebrny medal niż o złoto, zarezerwowane dla Marcina. Był poza zasięgiem. W końcówce Wojtek narzekał na kolano i udało mi się odskoczyć. Chociaż pod koniec łapały mnie już skurcze, od połowy dystansu miałem też lekkie kłopoty żołądkowe. Trochę smoliło też na trasie, szczególnie w odkrytym terenie, bo w lesie było całkiem przyjemnie - relacjonował na mecie Miłosz Szczęśniewski, który zdobył swój pierwszy medal Mistrzostw Polski na ultradystansie. W sumie to jego czternasty krążek MP w karierze. - Ten medal stawiam bardzo wysoko w tej hierarchii, nie wiem czy nie najwyżej... To byłą walka z samym sobą, a wygrać z sobą to największy sukces - dodał.

Brąz wywalczył Wojciech Probst. 

- Od Rytra biegliśmy praktycznie razem, dosłownie minimalne różnice czasowe. Niestety na Radziejowej skręciłem kolano na kamieniu i nie mogłem zbiegać. Miłosz odszedł mi przed Bacówką. Ale jestem bardzo zadowolony z trzeciego miejsca, bo to mój pierwszy medal w Mistrzostwach Polskich. Wyszło super! - cieszył się na mecie Wojciech Probst, który wykuwał formę m.in. na Beskidzkiej 160-tce. - Przyznam, że tutejsze zbiegi to jest istny hardkor. No i podbieg na  Wielki Rogacz - nie sądziłem że po zbiegu z Radziejowej od razu natrafię na pionową ścianę. 

Znamy już także Mistrzynię Polski w Ultramdystansowym Biegu Górskim. Zwyciężyła Dominika Stelmach (10:29:31).

Wicemistrzynią Polski została Ewa Majer, obrończyni tytułu.

- Tylko srebrny czy aż srebrny medal? W dniu dzisiejszym aż srebrny medal. Moje "dwójki" są w ciężkim stanie i wiedziałam że będzie ciężko już na starcie. Dodatkowo na trasie rozbolał mnie żołądek i praktycznie większą połowę trasy trochę się ocierpiałam, bo nic nie przechodziło. Biegłam swoje i zupełnie nie wiedziałam jak radzi sobie Dominika, choć wiedziałam jestem trzecia, a potem druga. Niestety nie jestem w stanie zrobić nic więcej w tym roku, kontuzja ciągnie się od początku sezonu. Żeby to wyleczyć trzeba przestać biegać, ale mój program startów na ten rok jest mocno napięty i szkoda opuszczać startów. Ale są konsekwencje tego. Ale cieszę się, że dobiegła tu dziś do mety, że jestem cała, bo chodziły mi po głowie myśli by się wycofać - powiedziała nam na mecie Ewa Majer 

Brązowy medal zdobyła tyszanka Iwona Ćwik.

Rywalizacji nie ukończyła jedna z faworytek - Edyta Lewandowska.

- Padła mi czołówka po 40 minutach biegu i zaczęło się szarpane tempo. Próbowałam biec z mężczyznami. Do tego biegnąc po ciemku podkręciłam stopę i z kilometra na kilometr ból przybierał na sile. Decyzja o zejściu z trasy pomimo prowadzenia i przewagi nad rywalkami była słuszna i logiczna w całej tej pechowej sytuacji... choć czuje żal, to zrozumiałe, ale wrócę na pewno do Krynicy - powiedziała nam była mistrzyni Polski w maratonie.

Pełne wyniki - TUTAJ.

Więcej zdjęć - TUTAJ

red.


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce