Stając na starcie walczę o zwycięstwo – Edyta Lewandowska na FSZP

 

Stając na starcie walczę o zwycięstwo – Edyta Lewandowska na FSZP


Opublikowane w ndz., 11/09/2016 - 15:33

Nasza utytułowana maratonka, a od niedawna czołowa biegaczka górska Edyta Lewandowska spotkała się w niedzielne przedpołudnie z biegaczami na Forum Sport-Zdrowie-Pieniądze w Krynicy-Zdroju. Opowiedziała o początkach swojej biegowej kariery, rywalizacji w Mistrzostwach Polski w maratonie, startach zagranicznych, a także o swoich bardzo obiecujących początkach w biegach górskich.

Trenować bieganie zaczęła od razu od długich dystansów. Pierwszy maraton przebiegła w wieku 22 lat w Berlinie. Jak wielu debiutantów rozpoczęła zbyt mocno, w dalszej części trasy cierpiała, ale bieg ukończyła. Jak stwierdziła, ukończenie pierwszego maratonu wbrew wszelkim trudnościom ma ogromne znaczenie psychiczne.

Na tej samej trasie w 2008 roku uzyskała rekord życiowy 2:33:00. Rok później wywalczyła mistrzostwo Polski w Dębnie, przełamując klątwę „wiecznie drugiej” w zawodach rangi MP. Planowała obronę tytułu rok później, jednak imprezę odwołano w związku z katastrofą smoleńską. Następnie zaczęły się jej problemy z plecami, które na jakiś czas wyłączyły ją z biegania.

Szanse dla siebie na nowo odkryła w biegach górskich. W debiucie wygrała Maraton Beskidy. Następnie z zaskoczenia – bo choć jest utytułowaną maratonką, to w górach była „nowa” - zdobyła w tym roku mistrzostwo Polski w maratonie górskim na Wielkiej Prehybie. Wszystkie czynniki się zgrały, z plecami nie działo się nic złego, więc postanowiła zostać w górach. Jak przyznała, gdyby mogła cofnąć czas, to poszłaby w tym kierunku już wcześniej – biegami górskimi jest zachwycona.

Występ na tegorocznych MŚ w Słowenii zadedykowała niedawno zmarłemu tacie, swojemu najwierniejszemu kibicowi. Można powiedzieć, że zapłaciła frycowe – przez chwilowy brak koncentracji pobiegła za innym zawodnikiem, który pomylił trasę. Spadła przez to o kilka pozycji, ale i tak zajęła dobre 22. miejsce. Mimo straty czasowej kontynuowała bieg, gdyż – jak przyznaje – jak naprawdę nie musi, to nie schodzi z trasy.

Zejść z trasy jednak niestety musiała podczas wczorajszego Biegu Siedmiu Dolin – z obawy o zdrowie. Miał to być jej debiut na dystansie 100 km. Niedługo po starcie zepsuła jej się czołówka. Próbowała podpiąć się pod mężczyzn z czuba stawki. Szarpane tempo ją bardzo zmęczyło, przez co nie mogła się skupić na jedzeniu, piciu i kontroli szybkości. Do tego dwukrotnie biegnąc w ciemności podkręciła kostkę. Mimo tych wszystkich przeciwności na przepaku w Rytrze na 36 km była wciąż na prowadzeniu, cztery minuty przed późniejszą zwyciężczynią Dominiką Stelmach.

Była tam już jednak skrajnie zmęczona. Próbowała jeszcze walczyć, lecz kilka kilometrów dalej postanowiła zejść z trasy, w obawie o kostkę, odwodnienie i niepotrzebne wyniszczenie organizmu. Jak powiedziała, może by i dała radę ukończyć bieg w wolniejszym tempie, ale byłoby to kosztem zdrowia. Poza tym, jak stwierdziła, stając na starcie walczy o zwycięstwo. Zawodniczka zadeklarowała, że o ile zdrowie pozwoli, wróci za rok na krynicką setkę mądrzejsza i z zapasową czołówką...

Na koniec Edyta Lewandowska poradziła amatorskim biegaczom górskim, by co jakiś czas również trenowali i startowali na asfalcie. Zapas szybkości jest bardzo przydatny również dla górali!

Kamil Weinberg


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce