Szef komisji biegów PZLA: „Lekkoatletyka powinna być wymierna”

 

Szef komisji biegów PZLA: „Lekkoatletyka powinna być wymierna”


Opublikowane w pt., 08/09/2017 - 11:05

Pod koniec maja pracę rozpoczęła Komisja Biegów Ulicznych i Przełajowych PZLA. Na jej czele stanął znany biegacz Michał Bernardelli - medalista mistrzostw Polski, oraz adiunkt w Zakładzie Metod Probabilistycznych Instytutu Ekonometrii SGH.

Jaka jest główna rola Komisji Biegów Ulicznych i Przełajowych?

Michał Bernardelli: Najważniejsze zadanie komisji to uświadamianie - biegaczy, organizatorów. Mamy dziesiątki tysięcy biegaczy, ale widać jest absolutny brak wiedzy na temat tego co można nazwać rekordem życiowym i tego który wynik się uwzględnia. Co to jest atest, jaka trasa jest regulaminowa, czy który czas na mecie należy traktować jako wynik. Biegacze gubią się.

Z czego to wynika?

Nie było do tej pory rzetelnej informacji. Widać to też doskonale po wpadkach organizatorów, które nie są zawinione przez Polski Związek Lekkiej Atletyki. Mam tu na myśli nieuznanie wyników, które mogły zostać rekordami kraju. Takich rezultatów bywa każdego roku nawet kilka, a za sprawą wyniku Karoliny Nadolskiej w Poznaniu (1:09.54) zostało to nagłośnione. Karolina pobiegła rewelacyjnie, ale nie zostały spełnione określone warunki.

Dwa lata temu było głośno o wyniku Katarzyny Rutkowskiej, której nie uznano rekordu kraju w biegu godzinnym...

Janusz Rozum, który dołączył do naszej komisji, ma doskonałą wiedzę o takich sprawach i wymieni pewnie jeszcze z dziesięć takich przypadków. Mało kto ma świadomość tego, że gdy w Berlinie trwała dekoracja rekordzisty świata Denisa Kimetto, mierniczy ponownie sprawdzał wtedy trasę. W tym roku były problemy z zaakceptowaniem wyników Półmaratonu Warszawskiego. Już po rozegraniu imprezy, ktoś z IAAF dopatrzył się jednego zakrętu, który mógłby być źle obstawiony. Trzeba było wysłać zdjęcia z tego miejsca. Rekord świata Patrycji Berezowskiej w biegu 24-godzinnym też musiał być weryfikowany. Po ponownym zmierzeniu trasy wyszło, że na rundzie było o 23 cm więcej, czyli na korzyść wszystkich zawodników.

Skąd więc protesty przeciwko takim obostrzeniom?

Nieznajomość szczegółów. Tych wszystkich zapisów i wymagań nie wymyślił sobie Polski Związek Lekkiej Atletyki. Przepisy od wielu lat są znane na całym świecie. Książka z regulaminem ma kilkadziesiąt stron i każdy z punktów trzeba spełnić, jeśli chce się organizować imprezę na najwyższym poziomie. Dzięki temu rezultaty są wiarygodne. Jeśli będziemy dopuszczali wyjątki, to ktoś pobiegnie tylko z górki albo z wiatrem. W takich warunkach ja też pewnie zrobiłbym jakiś rekord...

Jakie są plany komisji?

Zamierzamy wprowadzić certyfikację biegów. Startując w nich będziemy mieli pewność, że organizator spełnia wszystkie warunki do przeprowadzenia zawodów na wysokim poziomie. Pomożemy organizatorom w poszczególnych punktach. Wyniki będą spływać od razu do bazy w celu ratyfikacji. Teraz organizatorom na tym nie zależy. Na taki certyfikat składać miałaby się m.in kontrola antydopingowa, atest i obsługa sędziowska. Pomożemy też przygotować wzorcowe regulaminy i umowy. Ta pomoc ma służyć bardziej imprezom, które dopiero się rozwijają. Teraz nie wiadomo nawet gdzie zrobić atest. Ilu jest w Polsce atestatorów?

Do głowy przychodzi głównie tylko Tadeusz Dziekoński...

Obecnie mamy 5 atestatorów, ale Tadeusz Dziekoński jest jedyną osobą, która ma najwyższą kategorię A uznawaną przez IAAF i AIMS.

Wróćmy do tematu certyfikacji biegów. Każdy bieg w Polsce będzie potrzebował certyfikatu?

Na pewno nie. To ma być pomoc dla organizatorów, a nie przykry obowiązek. Będziemy również konsultować się z organizatorami. Oni na pewno będą mieli dobre pomysły jak to najlepiej zrobić. To nie jest tak, że my coś narzucamy. Bardziej chcemy pomóc i uporządkować pewną część biegowej rzeczywistości. Teraz praktycznie każdy i wszędzie może pobiec i ogłosić rekord.

Spójrzmy na biegi na świecie. Moja żona Iwona jest zawodniczką na poziomie Golden Label i startuje w imprezach tej rangi. Wie, że tam zapewniony jest wysoki poziom, odpowiednia trasa, honorarium, hotel i rywalki z całego świata. Tam nie ma popeliny, mówiąc kolokwialnie. Chcemy dążyć do wysokich standardów. Jeśli ktoś chce zrobić lokalny, kameralny bieg, to certyfikat nie będzie mu potrzebny. Ale jeśli planuje dużą imprezę, na którą chce zaprosić elitę, a ta elita ma nabiegać super wyniki, to warto o pewne rzeczy zadbać.

Tematem, który powraca jak bumerang są licencje dla biegaczy amatorów...

Jest taki pomysł. Niedawno Polski Związek Triathlonu ogłosił, że wprowadzi licencje. W przypadku wyczynowców sprawa jest jasna, bo oni nie mają wyboru. Proponowałem wprowadzenie licencji dla startujących w biegach certyfikowanych. Biegacze mogliby dostać w zamian m.in. dostęp do wiarygodnych statystyk. PZLA jest jedyną federacją, która może udostępnić takie informacje. Teraz zajmuje się tylko profesjonalistami, ale nie ma przeszkód by rozszerzyć ofertę. Dzięki temu każdy 59-latek mógłby porównać swój wynik z rówieśnikiem, np. w maratonie, i był pewny że jest on wiarygodny. A nie na zasadzie, że gdzieś tam był maraton bez 200 metrów i padł tam super atrakcyjny wynik...

Ile miałaby kosztować taka licencja?

Uważam, że licencja powinna być płatna, ale opłata powinna być symboliczna i pieniądze byłyby wykorzystywane tylko na rozwój biegów. Najlepiej gdyby każdy z osobna mógł od razu zdecydować na co pójdą jego pieniądze, np. rehabilitacja jakiegoś biegacza, albo zakup wózka sportowego dla niepełnosprawnego sportowca-biegacza, może dofinansowanie obozu dla naszego reprezentanta. Według mnie newralgiczną kwestią są kontrole antydopingowe. Zwłaszcza w mniejszych biegach organizatorów nie stać na wizyty kontrolerów. Teraz startujący zrzuciliby się na kontrole. Dziś wszyscy pokazują palcami kto może brać... ale dowodów brak. Pieniądze mogłyby być przeznaczone na kontrole antydopingowe na certyfikowanych biegach – to taki mój pomysł. Na szczegóły przyjdzie czas po konsultacjach, ale na pewno licencje nie są podstawą działania komisji, a PZLA nie uzurpuje sobie prawa do nadawania licencji wszystkim biegaczom. Nadal będzie można biegać w parkach i po górach bez licencji oraz obawy o mandat.

Kiedyś już był pomysł na wprowadzenie licencji...

Tego nie chcę komentować. Odetnijmy się od tego grubą kreską.

Licencja 2.0?

Chcemy wszystko ułatwić, uprościć. Jest pomysł, by biegacze otrzymywali ją przy pierwszym starcie w certyfikowanym biegu. Automatycznie. Nie chcemy, by trzeba było zakładać jakieś specjalne konta. Zapisując się na start biegacz trafiałby do bazy danych. Czy jest jakiś problem, żeby firmy obsługujące czas wysłały nam wyniki od razu po biegu? Chyba nie.

Póki nie zmienią się przepisy, to uważam, że żadne badania nie będą potrzebne. Uznajmy, że jesteśmy dorośli. Osobiście np. juniorów, osoby niepełnoletnie, nie dopuściłbym do takich zawodów bez badań lub zgody rodziców, bo w tym wieku łatwo jest przesadzić. Eksploatowany organizm w młodości, może nie służyć tak dobrze w starszym wieku.

Przede wszystkim proszę o cierpliwość, jesteśmy właśnie w trakcie opracowywania założeń i chętnie uwzględnimy wszelkie dobre pomysły, które ułatwią organizację, przeprowadzanie i rozwój biegów ulicznych i przełajowych w Polsce.

Czym jeszcze interesuje się Komisja Biegów Ulicznych i Przełajowych PZLA?

Szkoleniem sędziów. Teraz jest ich za mało. Mamy fachowców od rozstrzygania zawodów na stadionie. Idealnie poprowadzą konkurs pchnięcia kulą, ale biegi uliczne są bardziej skomplikowane. Tu więcej rzeczy jest do sprawdzenia. Poszukujemy młodych osób i zachęcamy do zgłaszania się do nas. Nie może być tak, że odliczamy od 10 do 1, ale nie wiadomo kiedy włączyć zegar. Ostatnio na jednym z biegów anteny firmy pomiarowej były ustawione za metą, a ja ścigam się do mety. Wygrywa ten, kto przecina linie mety jako pierwszy. Wymierność sprawia, że kocham lekkoatletykę, a takie niuanse potrafią tę wymierność zakłócić...

Jaki jest najbliższy plan działania?

Wkrótce lista atestowanych biegów zostanie przeniesiona na nowy portal. Powstanie też regulamin i kształt umowy dla biegów certyfikowanych. Pojawi się też tłumaczenie najważniejszych punktów regulaminu IAAF. Oczywiście każdy, kto chce organizować mistrzostwa kraju musi spełnić pewne dodatkowe wymogi. Certyfikat PZLA oraz ranga Mistrzostw Polski powinny mieć prestiż, a używanie logotypów czy nazwy Mistrzostwa Polski bez zgody PZLA jest I w dalszym ciągu będzie nielegalne.

Rozmawiał Robert Zakrzewski

O certyfikatach, licencjach i atestach na Forum Sport, Zdrowie, Pieniądze 2017

Temat certyfikacji biegów ulicznych, licencji dla biegaczy, atestów i rekordów znajdzie się w programie tegorocznego Forum Sport Zdrowie Pieniądze, cyklu warsztatów i seminariów towarzyszących zmaganiom w PKO Festiwalu Biegowym.

W panelu wezmą udział Michał Bernardelli oraz organizatorzy imprez biegowych - Michał Drelich (DOZ Maraton Łódź, ONICO Półmaraton Gdynia i Ironman Gdynia) i Stanisław Lange (BIeg św. Dominika, ORLEN Warsaw Marathon).

Zapraszamy do sali Forum Sport Zdrowie Pieniądze w Domu Forum, w piątek o godz. 20:00. 


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce