Zygmunt Berdychowski: "Ludzi do biegania w górach ciągnie pasja"

 

Zygmunt Berdychowski: "Ludzi do biegania w górach ciągnie pasja"


Opublikowane w czw., 07/09/2017 - 11:20

Można powiedzieć, że Festiwal Biegowy to pana dziecko. Jak się rozwija do tej pory?

Zygmunt Berdychowski: 8 lat to jeszcze zbyt krótki czas, by poznać wszystkie problemy z jakimi wiąże się organizacja tak wielkiej imprezy. Ciągle jeszcze jesteśmy na początku drogi, by profesjonalnie organizować tak wielką imprezę biegową. Dopiero po 20., 30. edycji będziemy dużo mądrzejsi. Wzorem dla nas są tak duże biegi jak np. maraton w Nowym Jorku. Każdy kto widział to wydarzenie, wie, że my jesteśmy na początku drogi.

Ale Festiwal Biegowy to mieszkanka biegów górskich, ulicznych i deptakowych.

To przede wszystkim dlatego, że Krynica jest daleko od centrum Polski, gdzie jest wiele mocnych ośrodków biegaczy. W związku z tym, gdybyśmy chcieli przyciągnąć gości i biegaczy na tylko jedną konkurencję, to nie zbudowalibyśmy takiej dużej rzeszy chętnych do biegania w Beskidach. Do Krynicy zapraszamy całe rodziny, dla każdego mamy coś ciekawego. Nawet nie chodzi tylko o liczbę konkurencji, ale te wszystkie sprawy jak targi Expo, spotkania ze sportowcami czy koncerty. W takich okolicznościach łatwiej podjąć decyzję, że jedziemy całą rodziną lub paczką znajomych na ten koniec świata. Mamy świadomość, że musimy zapewnić atrakcyjny sposób spędzania czasu przez te trzy dni nie tylko dla tego, kto biega najdłuższy lub najtrudniejszy bieg. Przyszłość biegów chyba należy do takich dużych kilkudniowych wydarzeń, które mają szeroką ofertę. Wydaje mi się, że widać to już np. podczas Cracovia Maraton, gdzie są organizowane Krakowskie Spotkania Biegowe czy przy okazji Orlen Marathon. Rozmiar imprezy to oczywiście też kwestia budżetu, jaki uda się zapewnić organizatorom. Jeśli są partnerzy i sponsorzy dający pieniądze, jest łatwiej rozwijać wydarzenie i mieć szerszą propozycje nie tylko dla biegaczy.

Festiwal Biegowy się rozwija – rok temu dodano nową konkurencję Runek Run. Biegacze mówią „Strzał w dziesiątkę”. A teraz zapisało się ich ponad 700 na ten dystans.

I to zapewne nie koniec. Jak będzie nam przybywało biegaczy, na pewno będzie starali się nasze propozycje rozszerzać. Na razie tylko zagospodarowaliśmy krynicki deptak. W pobliżu mamy Tylicz, Czarny Potok czy Muszynę. Dodatkowych konkurencji biegowych może zatem być bardzo dużo. Jeśli będzie więcej chętnych do przyjazdu do Krynicy, będziemy się rozwijać.

Bywają goście z zagranicy, ale wciąż za mało.

To będzie możliwe wtedy, kiedy mocniej zaczniemy rozwijać angielską wersję strony internetowej, gdy będziemy obecni w anglojęzycznych magazynach biegowych. Do tej pory promowaliśmy Festiwal przede wszystkich podczas polskich imprez. W trakcie roku jesteśmy na około 100-150 innych biegach. Tam zachęcamy biegaczy do przyjechania do Krynicy i prowadzimy zapisy . To samo powinniśmy robić zagranicą, choć ta droga jest trudniejsza. Wybrać kilka dużych imprez biegowych i tam się promować lub znaleźć się w ich wydawnictwach. Powinniśmy bywać w Czechach, Słowacji, Niemczech, Francji i we Włoszech.

Nagrody są na poziomie europejskim.

Ciągle wydaje mi się, że jeszcze są za niskie. Choć tak naprawdę większość ludzi, które biegają w Krynicy, nie przyjeżdżają tu po nagrody. Sam biegam i doskonale wiem, że wygrane finansowe czy rzeczowe są poza moim zasięgiem. Choć może się uda, jak skończę 60 lat. W tej kategorii w biegach ultra konkurencja jest już mniejsza (śmiech). Po Ultra Gorce Trail właśnie jeden z biegaczy zwrócił się do mnie, że za trzy lata będę kosił wszystkie nagrody.

Imprez biegowych ultra jest coraz więcej. Jak się wśród nich wyróżniać?

To co jest unikalne w Krynicy, to deptak i meta na nim. On działa jak magnes zwłaszcza, kiedy finiszują zawodnicy z dłuższych dystansów. Każdy kto na niego wbiega, czuje się jak zwycięzca. Tłum kibiców wiwatuje na jego cześć, spiker podaje nazwisko. To niesamowite przeżycie. W odróżnieniu od innych ultra biegów górskich, atmosfera jest zupełnie wyjątkowa. W przypadku Festiwalu Biegowego, wszyscy startujący w biegach górskich biegną po tej samej trasie. To sprawia, że wokół uczestnika wciąż coś się dzieje, ktoś go wyprzedza lub on sam kogoś dogania. Sytuacja, w której przez większość dystansu jesteś sam, a tak miałem ostatnio podczas Gorce Ultra Trail, jest niezwykle trudna. Oczywiście wiem, że czasem fajnie jest samemu pokontemplować przyrodę, ale to atut Krynicy, że na trasie masz towarzystwo. Możesz chwilę pogadać, możesz usłyszeć słowa otuchy, możesz też liczyć na pomoc. To był jeden z lepszych pomysłów, by trasa górskich dystansów i meta były wspólne. Deptak słychać już kilka kilometrów przed końcem. Wtedy dostajesz skrzydeł, wydaje ci się, że jesteś już tak blisko i choć nogi bardzo bolą, to wstępują nowe siły.

O biegacza i jego komfort trzeba coraz mocniej dbać?

To oczywiste, ale to jak są organizowane np. punkty żywieniowe i jak są bogato zaopatrzone zależy od budżetu organizatora. Trzeba mocno więc zabiegać o sponsorów i partnerów, by potem przełożyło się to na komfort biegaczy. My o to bardzo mocno dbamy i to nas na pewno bardzo wyróżnia spośród polskich imprez. Jak zaczynaliśmy w 2010 roku, to o wielu rzeczach nie mieliśmy pojęcia, ale się chcieliśmy uczyć. Stopniowo poprawialiśmy to co było złe i w końcu doszliśmy do takiego momentu, w którym nasze punkty serwisowe mogą być wzorem dla dużych biegów górskich. W tym roku do różnego rodzaju napojów, owoców, w tym też suszonych, dodajemy zupę i kabanosy. Robimy to absolutnie profesjonalnie.

Wsłuchujecie się w opinie biegaczy?

Naturalnie, tym bardziej że sam biegam i widzę, co jeszcze można by robić albo lepiej albo inaczej. Co roku poprzez portal www.festiwalbiegowy.pl pytamy uczestników o uwagi. Po każdej imprezie pojawiają się głosy krytyki i jeśli tylko są merytoryczne, to reagujemy. Też dzięki temu doszliśmy do miejsca, w którym jesteśmy. Zdajemy sobie sprawę, że jeszcze jest sporo do poprawienia. Doskonale wiemy, że jak nie przyciągniemy biegaczy, to nie będzie imprezy.

Co ludzi ciągnie w góry?

Pasja. To jak pytać dziennikarza, dlaczego pisze trzy teksty, a nie dwa, dlaczego siedzi w nocy, by skończyć artykuł, a nie odłoży sobie na późnej. Dlaczego chce ciągle więcej i więcej. To właśnie pasja. Poza tym bieganie w górach różni się od biegania po asfalcie. Na 5 km, 10 km, w półmaratonie czy maratonie uczestnicy mają wewnętrzne przekonanie, że trzeba biec, trzeba walczyć z czasem. W górach, zwłaszcza na tych dłuższych dystansach i przy sporych przewyższeniach, często po prostu się idzie. Gdy trasa jest na 12 czy 14 godzin, tak jak w Biegu 7 Dolin 100 km czy Tauron Ultramaratonu 64 km, po prostu część trasy i tak przemaszerujesz. Masz czas, by obejrzeć się za siebie, przyjrzeć się naturze. W górach nie ma aż tak wielkiej presji czasu, która pojawia się w biegach ulicznych. Odsetek tych, który biegają w górach w porównaniu ze wszystkimi biegaczami jest wciąż niewielki. Moda na biegi górskie zaczęła się kilka lat temu. Pierwszy Bieg 7 Dolin w 2010 roku ukończyło zaledwie niespełna 50 zawodników. Teraz zarejestrowało się ponad tysiąc. To pokazuje jaki nastąpił przełom. Bardzo wiele osób, które biegały po asfalcie, takich zresztą jak ja, teraz wybiera góry.

Jaka będzie przyszłość Festiwalu, bo plany już są…

Będą dodatkowe biegi w górach podczas Festiwalu. Planujemy wydłużenie dystansu 100 km w oparciu o współpracę z partnerami ze Słowacji. Chcemy uatrakcyjnić Festiwal. Dodatkowe konkurencje planujemy w Tyliczu. Tam są wspaniałe krajobrazy, można poczuć się jak na Dzikim Zachodzie lub w Bieszczadach. Absolutna pustka, niemal brak śladów cywilizacji. To będzie nasz naturalny kierunek, w którym chcemy się rozwijać.

Rozmawiał Andrzej Klemba


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce