Marek Wikiera przebiegł linię brzegową Bałtyku. "Pamiętajmy o krwiodawstwie"

 

Marek Wikiera przebiegł linię brzegową Bałtyku. "Pamiętajmy o krwiodawstwie"


Opublikowane w sob., 27/08/2016 - 10:19

Pańska akcja jest niezwykle szlachetna, przy każdej sytuacji warto propagować oddawanie krwi.

Dokładnie, tym bardziej, że jak już mówiłem wiedza Polaków na ten temat wciąż jest uboga. Ludzie są przyzwyczajeni, że chleb jest ze sklepu, benzyna ze stacji, a krew ze szpitala. Ludzie myślą, że jak będzie potrzeba to przecież dostaną ją w szpitalu. To taki znak naszych czasów. Zatem każdy sposób mówienia o honorowym krwiodawstwie jest dobry.
 
Pan to robi poprzez bieganie.

Bieganie jest mi najbliższe. Dlatego też swoją akcję kieruję w pierwszej kolejności do biegaczy, osób aktywnych, które dbają o siebie, ponieważ potrzebujemy i poszukujemy świeżej i dobrej krwi, mówiąc kolokwialnie. Skupiamy się też na osobach aktywnych, ponieważ wśród nich jest najmniej tzw. zachowań niebezpiecznych, które stanowią zagrożenie dla biorców, np. mniej alkoholu, brak papierosów itd.
 
Chce Pan stworzyć wśród biegaczy dodatkową modę na oddawanie krwi?

Nie tylko wśród biegaczy. Chcemy żeby oddawanie krwi było modne. Zarówno wśród Dawców jak i wśród przedsiębiorców, dla których wiąże się z dodatkowym dniem wolnym dla pracownika. Coraz więcej firm angażuje się w akcje w ramach społecznej odpowiedzialności biznesu.

Ilu chcecie mieć zarejestrowanych dawców w bazie danych?

Wychodzę z założenia, że jeżeli uda się mieć w bazie danych kilkadziesiąt tysięcy ludzi to już będzie dobrze. Choć marzy mi się kilkaset tysięcy. Jak wspomniałem, w pierwszej kolejności nastawiamy się na biegaczy. Nasze ulotki znalazły się już w pakietach startowych zawodów Ironman Gdynia, za moment znajdziecie je w pakietach Runmageddon na terenie całego kraju. Biegacze to jest potężne grono. Te osoby mają rodziny, znajomych, nierzadko również aktywnych. To są wszystko potencjalni dawcy.


 
Podstawa to ludzie młodzi.

Każdego roku w naszym kraju 18 rok życia kończy około 300 tys. osób. Oczywiście nie wszyscy mogą oddawać krew, ale chcemy w jak największej grupie zaszczepić świadomość i wrażliwość na oddawanie krwi. Oczywiście to jest praca na lata, ale warto to robić. Moim marzeniem jest sytuacja, że nie będzie już braków krwi, lub będą występowały sporadycznie w sytuacjach awaryjnych.
 
Co sprawiło, że podjął się pan tematu oddawania krwi? Chciał pan ubarwić bieganie czy może sprawy osobiste?

Temat braku krwi mnie osobiście nie dotknął. Pomysł pojawił się natomiast faktycznie podczas mojego biegania i był związany z fundacją DKMS. Zapisałem się do niej i pomyślałem, że można ten pomysł implementować na honorowe krwiodawstwo.
 
Już wcześniej angażował się pan w akcje charytatywne - zbierał pieniądze dla fundacji Dr Clown podczas maratonu na Saharze. Wielu ultramaratończyków znajduje w sobie dodatkowe pokłady by pomagać innym nawet w tak ekstremalnych warunkach. Co was biegaczy do tego skłania? Jakaś dodatkowa dobroć wychodzi z człowieka podczas dawania sobie w kość?

To jest tak, że decydujemy się na pewien wysiłek. Wiemy, że dostaniemy w kość, że będzie ciężko, że będzie bolało. Zdajemy sobie jednak sprawę, że są osoby, które mają ten ból narzucony, bo tak im się życie ułożyło, bo są chorzy, bo spotkało ich jakieś nieszczęście. Faktycznie jest mechanizm chęci niesienia pomocy takim osobom wśród biegaczy ultra. Podczas zawodów na Saharze czy innych ekstremalnych biegach, w których uczestniczyłem większość biegaczy reprezentowała jakąś fundację bądź zbierała pieniądze na jakiś konkretny cel charytatywny.


 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce