Barkley Marathon 2017: Jeden wygrany, jeden przegrany. Reszta odpadła

 

Barkley Marathon 2017: Jeden wygrany, jeden przegrany. Reszta odpadła


Opublikowane w wt., 04/04/2017 - 13:15

Tegoroczny Barkley Marathon ukończył tylko jeden zawodnik, ale drugiemu do finału zabrakło tylko 6 sekund.

Papieros oznaczający start jednego z najtrudniejszych biegów świata, dyrektor imprezy zapalił na początku weekendu. Przed zawodnikami, których liczba zazwyczaj nie przekracza 40, były jak zawsze strome, oblodzone wzniesienia, 5 pętli, książkowe kartki, które trzeba zebrać i pokazać na końcu każdej pętli, wreszcie 60-godzinny limit na ukończenie całości.

Amerykanin John Kelly i Kanadyjczyk Gary Robbins na trasie tego biegu spotkali się już w zeszłym roku. Wtedy udało im się dotrwać do piątej pętli, ale nie zmieścili się w limicie. W tym roku przy dobrych, jak na Barkley Marathon, warunkach pogodowych, byli jedynymi, którym udało się ukończyć 3 pętle w limicie czasu i wybiec na kolejne okrążenia.

Każda pętla to ok. 32 km. Trzeba ją ukończyć przed upływem 12 godzin. I mało komu się ta sztuka udaje. Jeden zawodnik na mecie jest tu normą, bywa, że nikt nie dociera do mety. W tym roku wydawało się, że finiszerów będzie dwóch, jednak piąta pętla przyniosła nieoczekiwany zwrot akcji. Wycieńczeni brakiem snu biegacze, musieli sobie poradzić ze zmianą pogody. Deszcz, mgła i śnieg utrudniały i tak już niełatwy bieg. John Kelly, na co dzień analityk danych nieuporządkowanych (tzw. data scientist), przed zimnem i deszczem chronił się znalezioną w lesie plastikową reklamówką.

Finał biegu był pasjonujący. Deszcz spowolnił obydwu biegaczy, a limit 60-godzin się wyczerpywał. John Kelly, dla którego był to trzeci start w Barkley Marathon, pojawił się na mecie z kompletem książkowych stronic z czasem 59:30:53. Na Robbinsa trzeba było jeszcze poczekać.Niestety z powodu mgły zgubił drogę i pobiegł... w odwrotnym kierunku. Metę osiągnął w czasie czasem 60:00:06. Sześć sekund spóźnienia wyeliminowało go z grona finiszerów biegu.

Jedynym tegorocznym zawodnikiem na mecie Barkley Marathon został zatem John Kelly. Dobrze zna okolice, w których biegał - wychował się w pobliżu trasy. Gdy nie trenuje w terenie, biega do pracy i z pracy, co - jak napisał na swoim blogu - chroni go przed absurdalnie wysokimi cenami biletów komunikacji miejskiej.

IB


AKTUALIZACJA

Kilka godzin po biegu organizator poinformował, że nawet gdyby Gary Robbins zmieścił się w limicie czasu, to pobiegł nieprawidłową trasą i ominął 2 mile z właściwej trasy. Nie mógłby więc zostać uznany finiszerem. 


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce