Biegi Mikołajkowe Ambasadora - „tradycja”

 

Biegi Mikołajkowe Ambasadora - „tradycja”


Opublikowane w pon., 14/12/2015 - 09:13

Biegi Mikołajkowe stały się już tradycją. Od kilku lat w weekend około 6 grudnia w całej Polsce można zobaczyć biegaczy ubranych w czerwone czapki z białym pomponem, biegnących samotnie lub w wesołej gromadzie. Tak samo było i w tym roku – pisze Jan Nartowski, Ambasador Festiwalu Biegów.

parkrun

5 grudnia o 9:00 wystartowałem w mikołajkowym biegu parkrun na warszawskim Ursynowie. Były czerwone czapeczki Mikołajów i Śnieżynek, pamiątkowe zdjęcia.

Pogoda zapowiada się świetnie, słońce i ciepło, chociaż z rana temperatura była bliska 0 stopni. Jest nas 63 osoby, przeważnie stali bywalcy tego biegu. Do pokonania jest 5 km po płaskiej trasie 2,75 pętli w Parku Przy Bażantarni.

Na mecie zjawiłem się po 22 minutach i 13 sekundach - miejsce 16/63. Mniej więcej mój stały poziom. Chwilę odpoczywamy i zaraz jedziemy z Andrzejem w stronę Kabat bo o godz. 11:00 startuje...

Bieg Mikołajkowy w Lesie Kabackim

Biuro zawodów zorganizowano tym razem w pobliskiej szkole, chociaż szatnia i depozyt są tradycyjnie w namiocie obok bramy startowej. W pakiecie startowym jest jak zwykle czapka Św. Mikołaja. Jest też zorganizowane stoisko Festiwalu Biegowego w Krynicy - miło sobie porozmawiać z pięknymi dziewczynami!

O 11:00 startują Śnieżynki, 5 minut później mocno tym zmotywowani Mikołaje. Tym razem nie ma wspólnej klasyfikacji pań/panów, część biegaczy ubrana zupełnie na krotko, za wyjątkiem czapki.

Trasa 10 km znana z Grand Prix Warszawy, ze startem na tyłach „Tesco”. Pierwszy odcinek około 500m na skraju lasu nieosłonięty i lekko mokry. Jak zwykle na starcie do pierwszego zakrętu jest duży tłok, później wbiegamy do lasu i biegniemy głównymi ścieżkami.

Na 4. kilometrze agrafka i nawrotka. Kilometr dalej odbijamy w prawo w stronę Józefosławia, by na skraju lasu znów zmienić kierunek biegu w stronę Warszawy. W drugiej połowie biegu jak zwykle ciężej ale udaje mi się utrzymać tępo poniżej 5 min./km.

Na ostatnich 500 metrach znów otwarty teren. Wpadamy na metę pojedynczo ale w niewielkich odstępach. Mój czas 46:42 i miejsce 76/227 - w sumie nieźle. Ze smakiem zjadamy barszcz czerwony . Z braku czasu nie czekam już na dekoracje.

Następnego dnia pobudka o 5:00. Wybieram się na..

Półmaraton Świętych Mikołajów do Torunia

To już trzynasta edycja tego biegu, który ze względu na swój niepowtarzalny charakter, zyskał status kultowego. Do Torunia dojeżdżamy z Andrzejem z przesiadką w Ciechocinku, zabierając po drodze Janusza o 9:30. Udajemy się do biura zawodów w Miejskiej Hali Sportowej.

Wydawanie pakietów startowych przebiega w tym roku sprawnie, pomimo dużej frekwencji. W pakiecie jest czapka, szalik i odpowiednia do chwili czerwona koszulka plus kilka słodyczy i ulotek od sponsorów.

Start wyznaczono tradycyjnie na Rynku, pod pomnikiem Mikołaja Kopernika. Organizatorzy podstawili autobusy, by dowieźć biegaczy na start. Odbywa się to szybko i sprawnie. Mamy dość czasu na rozgrzewkę i pogawędki ze znajomymi. Pogoda jest wspaniała. Ja startuję w krótkich spodenkach i okolicznościowej koszulce, jest około 8 st. ciepła.

Po kilku zwyczajowych przemówieniach następuje start, okraszony wystrzałem z zabytkowej fuzji. W chmurze konfetti zaczynam swój bieg. Wydaje mi się, że trasa jest lekko zmieniona w stosunku do poprzednich lat...

Na starcie imponująca liczba około 3500 biegaczy, w większości w czerwonych czapkach i koszulkach Mikołajów dostarczonych przez organizatorów. Są też białe Śnieżynki i Mikołaje w długich pelerynach. Równolegle startują biegacze na 10 km. W sumie pewnie z 5 000 ludzi!

Po krótkiej pętli po starym mieście zbiegamy nad Wisłę. Biegniemy Bulwarem Filadelfijskim i na 2. kilometrze, ostatnią z bram wbiegamy stromym podbiegiem na starówkę by ulicą Szeroką pobiec wśród dopingujących kibiców.

Po kilku zakrętach opuszczamy stary Toruń i szosą Chełmińską biegniemy w kierunku lasu. Na 5. kilometrze zawracają biegacze na 10 km, my wbiegamy zaraz do lasu.

Pogoda cały czas wspaniała pomału zaczynam się rozbierać - najpierw rękawiczki, później czapka, na końcu buff. Po lewej stronie mijamy Stadion Miejski. Na 6. kilometrze pierwszy bufet, jest tylko woda.

Na 8. kiloemtrze wbiegamy do lasu. Droga jest dosyć miękka z kopnym piaskiem, co mnie trochę męczy. Na 16. kiloemtrze znów bufet, tym razem jest ciepła herbata z sokiem. Trasa robi się całkiem ciężka, nie dość że jest kopny piasek, to zaczynają się zbiegi i podbiegi. Tak dobiegamy do 19. kilometra, gdzie krótkim podbiegiem na wydmę kończy się las.

Wypadamy na osiedlowe uliczki i po kilku zakrętach już słychać doping ze stadionu. Jeszcze kilometr ulicą i wbiegam w szpalerze kibiców przed Halę Miejską, gdzie urządzono metę i po 300 metrach finiszuję.

Kończę z czasem 1:43:54 miejsce 937/3303. Odbieramy pamiątkowe dzwonki, wypijamy herbatę z termosu. Organizatorzy zadbali o foliowe torby do przykrycia spoconych biegaczy. Ustawiamy się w kolejkę po drożdżówkę i gorącą zupę.

W sumie udana impreza i niezapomniane wrażeniami. Pogoda wyjątkowo dopisała. Dziękuję wszystkim uczestnikom i organizatorom za wspaniałą atmosferę i udany bieg i do zobaczenia w przyszłym roku.

Weekend przepracowany solidnie, a do końca roku pozostało już niewiele startów. Do zobaczenia!

Jan Nartowski, Ambasador Festiwalu Biegów

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce