Biegiem na kraniec świata. New Zealand Marathon Expedition 2015 łódzkich biegaczy

 

Biegiem na kraniec świata. New Zealand Marathon Expedition 2015 łódzkich biegaczy


Opublikowane w śr., 29/07/2015 - 08:31

Trudno już zliczyć państwa, w których stanęła stopa Szakali z Bałut – klubu, który skupia kilkudziesięciu biegaczy z Łodzi i okolic. Szakale startują w biegach masowych na długich dystansach, nie tylko w Polsce, ale również i w znacznie bardziej oddalonych lokalizacjach, nierzadko egzotycznych. Przed grupą kolejne wyzwanie.

W 2013 r. czwórka z Szakali Bałut uczestniczyła jako Accenture Rwanda Marathon Expedition w maratonie w Kigali. Rok później już sześcioosobowy team rywalizował na stokach czynnego indonezyjskiego wulkanu BROMO - i to z sukcesami, bo Anna Otocka zajęła drugą lokatę w maratonie, zaś Diana Szczęsna była trzecia w półmaratonie. Podczas obu wypraw Szakale organizowały również biegi dla dzieciaków.

– Z Polski przywieźliśmy upominki od sponsorów - kredki, piłki, stroje sportowe, skakanki. Dla najlepszych mieliśmy prawdziwe medale. Te biegi, to było dla nas prawdziwe wyzwanie. Upilnować dzieciaki na stracie, na trasie, a potem rozpoznanie zwycięzców na mecie. Ania rozdająca nagrody przede wszystkim musiała uniknąć stratowania. W Rwandzie pomagali nam nauczyciele, za to indonezyjscy pedagodzy zainteresowani byli głównie tym, by dla siebie wyszarpnąć jak najwięcej upominków – opowiadają łódzcy biegacze.  

W wielu egzotycznych krajach startowali też indywidualnie, jak choćby w Urugwaju, Brazylii, Kostaryce, Sierra Leone, Tanzanii, Tajlandii, Malezji, Libanie, Omanie czy Barbadosie i Mauritiusie.

W najbliższym czasie (9-23 sierpnia 2015 r.) na Szakali czeka kolejna wyprawa: Accenture New Zealand Marathon Expedition. W sierpniu odbywa się tam 5. Bridges Marathon, dość zagadkowa impreza biegowa, na temat której trudno dowiedzieć się więcej nawet ze strony organizatora. Szakale ruszają trzyosobowym składem: Maciej Rakowski i Szymon Drab (Ambasador Festiwalu Biegów) na maraton, a Klaudia Kobus na półmaraton.

– Trochę szkoda, że w Nowej Zelandii trafimy na środek zimy, ale przynajmniej nie będzie tłoku w turystycznych miejscowościach – mówią. O czym marzą? – Żeby ukończyć zawody i zobaczyć ptaka kiwi. 

Na pytanie, skąd zrodził się szalony pomysł startu w Nowej Zelandii (podróż samolotem trwa ok 33-35 godzin) odpowiadają:

– Gdybyśmy wzięli do ręki łopatę i próbowali „przekopać się” przez środek Ziemi wzdłuż jej średnicy dotarlibyśmy do… bezkresu Oceanu Spokojnego. Tutaj bytować i biegać się nie da. Jednak z tego punktu moglibyśmy popłynąć łodzią do najbliższego lądu i tak dotarlibyśmy do najdalej oddalonego lądowego miejsca od Polski na kuli ziemskiej – Wysp Chatham (terytorialnie należących do Nowej Zelandii). Nic nam jednak nie wiadomo, a szperaliśmy w Internecie sporo, by organizowano tutaj zawody na dystansie maratonu. Uciekamy więc 800 kilometrów na zachód i docieramy do brzegów Nowej Zelandii – najdalej oddalonego od Polski kraju, gdzie można przebiec maraton.

Tak zapowiadają pomysł ekspedycji Accenture New Zealand Marathon Expedition – „Biegniemy tutaj, bo dalej już się nie da”.

Festiwal Biegów objął patronatem medialnym ekspedycję. Już w sierpniu będziecie mogli na bieżąco zapoznać się z przesyłanymi przez Szakali relacjami. Więcej na temat ich wypraw, w tym relacje z wypraw do Rwandy i Indonezji znajdziecie na stronie Szakali: www.szakalebalut.pl

Całą grupę gorąco pozdrawiamy! Zazdrościmy!

red.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce