Endorfiny zamiast narkotyków i kocie oczy zwycięzcy – 2. Księżycowy Cross w Ozorkowie [ZDJĘCIA]

 

Endorfiny zamiast narkotyków i kocie oczy zwycięzcy – 2. Księżycowy Cross w Ozorkowie [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 14/02/2016 - 19:18

Zaczęło się od Zdrowej Dychy półtora roku temu. Czemu by jednak nie utrudnić? – zapytał później Witold Obuchowicz z ozorkowskiego oddziału MONAR-u i zorganizował zimowy półmaraton, w dużej części po lesie, który zawodnicy muszą pokonać w nocy. W końcu chodzi o to, by im dostarczyć mocnych wrażeń, żeby narkotyki zastąpili zdrowymi endorfinami.

Księżycowy Cross, podobnie jak przed rokiem, został w sobotę 13 lutego rozegrany na dwóch dystansach: półmaratonu oraz ćwierćmaratonu, czyli nieco powyżej klasycznej dychy. Na każdym z nich równolegle odbyła się konkurencja nordic walking. Start dla wszystkich zawodników był jednak wspólny, o zachodzie słońca (ok. 17:00) sprzed pływalni „Wodnik” w podłódzkim Ozorkowie.

Wkrótce po opuszczeniu centrum, uczestnicy polną drogą pobiegli w kierunku zalewu, znanego jako miejsce startu i mety letniego Supermaratonu Ozorkowskiego. Po obiegnięciu zbiornika udali się w kierunku autostrady A2, by po jej przekroczeniu wbiec do lasu grotnickiego. Powrót odbywał się dokładnie tą samą drogą. Nawrotka dystansu ćwierćmaratońskiego znajdowała się w połowie trasy.

Pierwszy wyłonił się z ciemności i wbiegł na metę zwycięzca krótszego dystansu, Szymon Grabiec z MONAR-u w Lutej k. Stąporkowa. Jego czas (45:51) dał mu odpowiednio aż 2.5 i 4 minuty przewagi nad kolejnymi zawodnikami, Sebastianem Lipcem i Marcinem Kucharskim. Najszybszą z pań została łodzianka Kamila Kwiecień-Lipińska z drużyny Ambitne Tygrysice (54:30) przed Grażyną Piątkiewicz i Sylwią Wylazłowską.

W półmaratonie rywalizacja była bardziej zacięta, przynajmniej wśród mężczyzn. Zwyciężyli Łukasz Brzeźnicki (Łódź Running Team) z czasem 1:24:54 przed Mateuszem Jaszczakiem i Adamem Łukasiakiem oraz Monika Pieczora (również Łódź Running Team, 1:42:06) przed Agnieszką Chylińską i Moniką Szczepaniak.

Dużo mniej licznie obsadzoną kategorię nordic walking wygrali Jakub Deląg i Joanna Stupnowicz (ćwierćmaraton) oraz Wojciech Kolasa i Małgorzata Janczyk (półmaraton). We wszystkich konkurencjach wzięło udział 311 uczestników, z czego około 40% to podopieczni i pracownicy 14 oddziałów MONAR-u z całej Polski. Pełne wyniki w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

Szczególnie zawodnicy z dłuższego dystansu wpadali na metę bardzo zmęczeni. Łukasz Brzeźnicki od 15. kilometra tak skutecznie uciekał drugiemu w stawce biegaczowi, że ostatecznie urwał mu równo minutę. Jeszcze zdyszanym głosem opowiedział, że wolał tak to rozegrać, niż ścigać się na ostatnich metrach. Nie prowadził jednak od początku i wcześniej musiał przeciwnika dogonić. W zwycięstwie nie przeszkodził mu nawet... brak czołówki. Po biegu organizatorzy nagradzali „najbardziej rozświetlonych” uczestników, noszących najciekawsze oświetlenie i odblaski. Łukaszowi chyba jednak należała się nagroda w kategorii „Kocie Oczy”... a może „Wiedźmin”?

Jeden z najbardziej klimatycznych biegów, w jakich brałam udział – powiedziała na mecie zwyciężczyni Monika Pieczora – większość trasy w lesie po ciemku, coś wspaniałego! W takich warunkach pobiegła w zawodach po raz pierwszy w życiu. Walczyła tylko ze sobą, nie zdając sobie sprawy, że jest najszybszą kobietą. Nierówności nieoświetlonej trasy dodawały trudności, jednak na szczęście w przeciwieństwie do Łukasza miała latarkę. Trasę, podobnie jak reszta biegaczy, uznała za dobrze oznaczoną, a powrót tą samą drogą też jej się spodobał, gdyż był łatwiejszy psychicznie.

Pomysł na organizację biegów, jak opowiedział Witold Obuchowicz, pochodzi od całego zespołu MONAR-u w Ozorkowie. Wcześniejsza Zdrowa Dycha odbyła się z okazji 30. rocznicy otwarcia placówki w Łodzi, której filią jest ozorkowski oddział. Podopiecznym w trenowaniu pomaga nasz olimpijczyk z Aten i Pekinu Piotr Kędzia, który był gościem honorowym i w rekreacyjnym tempie przebiegł krótszy dystans.

Ideą biegu jest terapia przez sport, aby endorfiny zastąpiły pacjentom narkotyki. Organizator, który sam też biega, namawia również młodych ludzi, którzy dopiero mają zamiar sięgnąć np. po dopalacze, aby spróbowali znacznie ciekawszych i zdrowszych biegowych emocji. Dzień wcześniej na spotkanie do ośrodka przyszedł Jerzy Górski, ekstremalny triathlonista i mistrz świata na dystansie podwójnego Ironmana, który sam wcześniej pokonał uzależnienie. W biegu wzięli udział również dawni podopieczni, np. mieszkający w Łodzi Rosjanin Siergiej, do którego specjalnie przyleciała rodzina z Moskwy. Wraz z siostrzenicą wziął udział w ćwierćmaratonie.

Witold Obuchowicz sam przyznaje, że on i MONAR-owska ekipa nie są zawodowcami w organizacji biegów i błędy im się zdarzają, np. niedokładne oznaczenie nawrotki ćwierćmaratonu w pierwszej edycji, przez co część zawodników pokonała dłuższy od planowanego dystans. Tym razem jednak takich wpadek udało się uniknąć. A dlaczego zimą, w lesie i w nocy? Dla mocnych i zdrowych wrażeń, per aspera ad astra! – podsumował organizator, a my życzymy całej ekipie wytrwałości i powodzenia w dalszej działalności.

Kamil Weinberg


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce