Marek Grund: „Moja, moja, moja Krynica”

 

Marek Grund: „Moja, moja, moja Krynica”


Opublikowane w śr., 16/09/2015 - 09:56

PZU Festiwal Biegowy to największe święto biegowe w Polsce. Impreza skupiająca biegaczy każdej kategorii, sprinterów, długasów, górali oraz tych najtwardszych z najtwardszych, dla których liczy się po prostu wyzwanie. Nie mogło mnie zabraknąć w Krynicy. Mówiłem to już kilka razy ale powiem jeszcze raz - nie wyobrażam sobie sezonu biegowego bez tych trzech dni w najbardziej rozbieganym uzdrowisku w naszym kraju.

Relacjonuje Marek Grund, Ambasador Festiwalu Biegów

W tym roku mój występ w Krynicy musiał być bardzo skromny, ze względu na zdrowie. Nie mogłem ponbiec w Iron Run, jak co roku. Nie mogłem też wystartować na żadnym z dystansów Biegu 7 Dolin, gdyż obiecałem sobie - i nie tylko sobie - że w roku 2015 nie wystartuje w żadnym ULTRA (wyjątkiem był tylko SMGS, ale on był wliczony w moja obietnice). Kim byłbym więc, jeśli okłamałbym samego siebie? Ale do rzeczy.

Spośród całego programu biegowego wybrałem 4 biegi: Bieg w krawacie, Nocna piątka, Życiowa Dycha i Koral Półmaraton – The Visegrad Run. Skromnie bo skromnie, ale miałem jeszcze jeden ważny cel w Krynicy, którego owoce będzie zobaczyć za pewien czas... Więcej szczegółów jednak nie zdradzę.

To co? Show time!

Piątek 11 września 2015

W Krynicy meldujemy się z ekipą trochę po 15. Odbieramy pakiety w biurze które dosłownie pęka od biegaczy. Tyle znajomych mordek, na każdym kroku trzeba z kimś pogadać. Za to kocham to miejsce jeszcze bardziej!

Udaje nam się jakoś doczłapać do stoiska z pakietami - wszystko pięknie i sprawnie. Rozeszliśmy się później do hoteli przygotowywać się do startów. Trochę jednak przeciągnąłem pobyt na deptaku, gdzie właśnie zaczynała się pierwsza konkurencja Iron Run - bieg na 1 milę. Serce zabiło mocniej - prawie same znajome twarze z zeszłego roku. Widziałem jak uchodzi z nich stres przed startem w całym tym cyklu. 8 biegów, wyśrubowane limity. Sen? Chacha - a co to jest?! Tak znam to… Miałem ochotę wskoczyć za barierki i po prostu pobiec z nimi …

Łzy stały w oczach już… Obietnica dana samemu sobie… wytrzymam! Ale kibicować mi nikt nie zabroni! Wyczekałem aż wybiegali tą mile i poczłapałem do hotelu przygotować się do swojego pierwszego biegu.


Bieg w krawacie 600m

Totalna zabawa sportem, czyli bieganie i zabawny aspekt w postaci krawata. Tylko dla facetów ? No nie do końca, pań nie zabrakło!

Jako że na mojej klubowej koszulce „Mafia TEAM Lubliniec” widnieje krawat, myślałem ze nie musze zakładać krawatu. Jednak dla pewności wolałem go założyć – a co tam, przebiegnę się w dwóch, miała być zabawa niech wiec jest! Za bardzo nie ma o czym pisać z trasy, poza tym że była szybka i wesoła. Pełna oklasków i uśmiechów kibiców, ale to chyba nie dziwi....

Miejsce – 8/88, czas – 1:55 min


Gala Festiwalu Biegowego

Znalazłem się wśród nominowanych w kategorii Biegowy Dziennikarz Roku, uwględniającej również biegowych blogerów.

Gale poprowadził dziennikarz TVP S.A. i TVP Sport Przemysław Babiarz. Bardzo miło było być uczestnikiem tej gali, a jeszcze milej było odebrać wyróżnienie. Może w tym miejscu podziękuje jeszcze raz wszystkim którzy oddali na mnie głos.

Rozstrzygnięcia w plebiscytach:

  • Biegowe Wydarzenie roku – Wybiegaj Sprawność
  • Biegowy Dziennikarz roku – Bartosz Olszewski
  • Biegowa Książka roku – „Szczęśliwi biegają ultra” - Magdalena Ostrowska-Dołęgowska i Krzysztof Dołęgowski. Już czytam!

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce